środa, 9 marca 2016

MARIE MUNROE "Under My Skin" ( 2016 )

POP / ROCK

Ta 34-letnia Norweżka ma na koncie już 4 albumy studyjne. Ja poznaję ją dopiero teraz przy okazji premiery najnowszego czwartego wydawnictwa.

Delikatnie rozpoczynający się utwór "A Kill You Call Mine" zwiastuje spokojną i relaksującą muzykę niczym szum morza. O ile jest relaksująca o tyle spokojna już nie do końca gdyż w refrenie wspomnianego nagrania następuje zwrot o 180 stopni i robi się przebojowo. Można pomyśleć po wysłuchaniu tego utworu, że raczej będzie melancholijnie i nostalgicznie. I oczywiście jest tak w 50% ale po każdej melancholijnej zwrotce wyśpiewanej przez panią HILDE MARIE KJERSEM ( bo tak naprawdę nazywa się artystka używająca pseudonimu MARIE MUNROE ) następuje refren i zaczyna się robić wesoło za sprawą muzyki. Klimatycznie zwrotki bardzo różnią się od siebie. Wszystko jest przebojowe czy to słuchamy nagrania "Can't Go Back" czy świetnego "Slippery Heart", w którym w połowie nawet mamy troszkę elektroniki. Warto wymienić jeszcze chociażby nagrania "All For The Ride" z fajnym refrenem, "The Spark" czy świetna balladę "Nowhere To Go".

Nie jest to z pewnością jakaś wielka muzyka, ale całkiem przyjemnie się tego słucha. Płyta zawiera tylko dziewięć nagrań i jest stosunkowo krótka bo trwa zaledwie nieco ponad 33 minuty. Jedyny zarzut jest taki, iż nagrania dość niespodziewanie się kończą. Słuchacz ma wrażenie, że coś jest nie tak z jego sprzętem bądź na dysku występuje jakiś błąd. Utwory  -  a dokładnie ich zakończenia - sprawiają wrażenie urwanych, nie zakończonych jak gdyby artystka nie wiedziała jak to wszystko zakończyć.

Do odsłuchu polecam "Can't Go Back"

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=Jqf389w1Ck8

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

wtorek, 8 marca 2016

Dzień kobiet

Mało kto wie, że po raz pierwszy "Dzień kobiet" obchodzono w Stanach Zjednoczonych 20 lutego 1908 roku...Obecnie jest to święto obchodzone 8 marca ustanowione w 1910 roku jako wyraz szacunku dla ofiar walki o równouprawnienie kobiet.

My mężczyźni najlepiej wiemy, że bez kobiet trudno jest żyć, ale też czasami...trudno żyć z nimi. Mają swoje wady jak np. kiedy wierzą, że 2+2 zmieni się w 5, jeśli będą długo płakać i zrobią awanturę. Mają jednak też wiele zalet. Dzięki nim się staramy, chcemy być lepszymi ludźmi. Jest też wiele prawd związanych z kobietami. To ponoć one wybierają mężczyznę, który je wybierze. Faktem jest także to, że zbyt ciasny sweter zapiera dech mężczyźnie,  zwłaszcza jeśli nosi go kobieta....
Dzięki kobietom stajemy się wrażliwsi, to dzięki nim stajemy się ojcami i w końcu dzięki nim odczuwamy przyjemności cielesne...To ostatnie tyczy się pewnie głównie nas mężczyzn bo ogólnie wiadomo, że słowami pieści się kobietę stokroć czulej niż gestem...

Z tego miejsca chciałbym złożyć najserdeczniejsze życzenia wszystkim Kobietom, samych pozytywnych zdarzeń w Waszym życiu, zdrowia, niech Was otacza radość a omija smutek, życzę Wam trafnych decyzji w życiu, pociechy z Waszych dzieci i mężczyzn, zadowolenia z siebie i wiary w siebie, pogody ducha i wyrozumiałości, ciepła i miłości, aby Wasi mężczyźni codziennie traktowali Was tak jak traktują Was 8 marca....

Specjalne życzenia dla moich dwóch najważniejszych kobiet w życiu, mojej Pauli która sprawia, że chcę być lepszym człowiekiem i która uczyniła mnie ojcem mego najwspanialszego Synka Adasia oraz mojej Mamie Beacie, która nauczyła mnie wszystkiego w życiu co najcenniejsze i co - mam nadzieję - przekaże dalej...

Specjalnie dla Was utwór "Woman In Love" w wykonaniu BARBRY STREISAND.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=RvlmPQiS_u4

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

poniedziałek, 7 marca 2016

LAST IN LINE "Heavy Crown" ( 2016 )

HEAVY METAL

Nazwa zespołu LAST IN LINE to tytuł drugiego albumu grupy DIO pochodzącego z 1984 roku. Skład zespołu LAST IN LINE to VIVIAN CAMPBELL, VINNY APPICE, zmarły 23 stycznia JIMMY BAIN oraz wokalista ANDREW FREEMAN. CAMPBELL oraz BAIN byli niegdyś związani z DIO. Jest to więc swego rodzaju hołd dla tego artysty złożony - mam nadzieję - nie jednorazowym przedsięwzięciem mimo braku JIMMY'EGO BAINA.

Jest to muzyka bardzo amerykańska co zresztą słychać na całym albumie. Słychać tutaj chociażby w takim "Starmaker" ciężkość i motoryczność DIO. Mamy tutaj sporo gitar, wzajemnie się wymieniających. Utwór śmiało mogący powyższy album promować to "Burn This House Down". Świetne gitary, wręcz wykrzykiwane refreny  - to jest to co kocham w amerykańskim rocku. Na pozycji numer siedem mamy nagranie "In Flames" - i tutaj uwaga!!! - bowiem jest to dodatek do edycji japońskiej jaką ja posiadam, a więc na zwykłej edycji tego nagrania nie znajdziemy. Samo nagranie od strony kompozytorskiej nie jest jakieś wyjątkowe. Taki dość przeciętny utwór. Następny "Already Dead" to już coś zupełnie innego. Szybki początek, bardzo rockowy przypominający galopadę z początków nagrań AC/DC. Przed refrenem utwór nieco zwalnia, wchodzi świetna gitara i znów hałas i gitary. Po wspomnianym hałasie czas na lekkie wyciszenie chociaż nie do końca. Bardziej spowolnienie a to za sprawą ballady "Curse The Day". Płytę kończy nagranie "The Sickness", które z początku za sprawą brzmienia gitary przypomina kompozycje grupy IRON MAIDEN. Motyw ten powtarza się podczas całego utworu. Ale się tam na końcu dzieje fajnych rzeczy. Rewelacja wykończenia utworu, który jest nagraniem idealnym na zakończenie.

Drugim bonusem na wersji japońskiej jest akustyczna remix nagrania tytułowego "Heavy Crown". Tymczasem do odsłuchu polecam "Starmaker" wraz z teledyskiem do obejrzenia gdzie zobaczyć można jeszcze JIMMY'EGO BAINA.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=jK44adkLgDs

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

niedziela, 6 marca 2016

RAGE OF ANGELS "The Devil's New Tricks" ( 2016 )

HARD ROCK

Od razu na wstępie informuję, że istniała kiedyś amerykańska grupa RAGE OF ANGELS, która w roku 1989 wydała jeden jedyny beztytułowy album, a więc proszę jej nie mylić z omawianą dziś grupą. To dwa różne zespoły choć nazwa identyczna. Ta, o której dziś piszę powstała w roku 2013 a dożycia powołał ją GED RYLANDS czyli gitarzysta i klawiszowiec znany z zespołu TEN. Na wydanym wówczas albumie "Dreamworld" ( 2013 ) śpiewali m.in. Matti Alfonzetti (Impera, Red White and Blues, Jagged Edge) Harry Hess (Harem Scarem) Robert Hart (Bad Company) Danny Vaughn (Tyketto) czy Ralf Scheepers (Primal Fear). tym razem mamy tylko jednego wokalistę, a jest nim ROB MORATTI znany mniejszości z takich grupa jak PHENOMENA czy WILD FRONTIER a mniejszości z udziału na jednym albumie brytyjskiej grupy SAGA a dokładniej "The Human Condition" ( 2009 ), ale także ze świetnej płyty solowej "Victory" ( 2011 ).

Przejdźmy zatem do płyty. Utwór "R.O.A." otwierający nowy album tego zespołu to po prostu petarda. Bardzo szybki, energetyczny, z mnóstwem gitar i melodii. Nie sposób nie usłyszeć tutaj brzmienia TEN. Utwór mógłby się znaleźć na niejednej płycie tego zespołu. Nastepny "All You Own Way" zaczyna się już zupełnie inaczej, delikatniej, ale potem się rozwija. Do tego kapitalne solo gitarowe po drugiej zwrotce. Zresztą w każdym nagraniu usłyszymy takie solo. Polecam również przebojowy utwór tytułowy. Jeden z moich ulubionych to ponad 6-minutowy "Strangers In The Night" z kapitalnym chórem i refrenem. Utwór dość rozbudowany, różniący się nieco od pozostałych bardziej prostych w budowie. Po nim kolejna bomba w postaci delikatnego "Love Will Never Die" z kapitalnymi klawiszami a la lata 80-te. A refren? Tego trzeba posłuchać. Obłęd. Trudno też obojętnie przejść obok takich nagrań jak "I Feel It In My Heart", rewelacyjnego "Stop Changing The TV" czy równie obłędnego finału "Long Days Without You".

Na wersji japońskiej tego albumu znajdziemy dodatkowe nagranie "What Matters Most Of All".

Do odsłuchu polecam "All You Own Way".

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=TwSRshztQwA

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

sobota, 5 marca 2016

JOHN THOMAS nie żyje ( 1952 - 2016 )

Wczoraj 4 marca zmarł JOHN "Big" THOMAS gitarzysta walijskiego zespołu BUDGIE.

Grupa nagrywała swoje albumy w latach 1971 - 1982. Właśnie w 1982 grupa wydała jedną ze swoich najlepszych płyt "Deliver Us From Evil". THOMAS dołączył do zespołu w 1979 roku i usłyszeć go można na trzech ostatnich albumach. Później w 2006 roku ( już bez THOMASA, który w 2002 roku z powodu wylewu stracił zdolność grania ) wydała jeszcze słaby album "You're All Living In A Cuckooland".

Przyczyny śmierci nie są znane. Artysta miał 63 lata.

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

KIAMA "Sign Of IV" ( 2016 )

ROCK / PROGRESSIVE ROCK

Debiutujący album zespołu KIAMA tworzą dobrze znani fanom rocka progresywnego muzycy tacy jak Robert Reed (MAGENTA / KOMPENDIUM), Andy Edwards (IQ / ROBERT PLANT / FROST), Luke Machin (MACHINE / TANGENT) oraz Dylan Thompson (SHADOW OF THE SUN / REASONING). Płyta została nagrana w studiu "Real World Studio" PETERA GABRIELA z zespołu GENESIS.

Rozpoczynający całość "Cold Black Heart" przywodzi na myśł dokonania wczesnego THE CULT. Przyjemne gitarowe brzmienie, mrok ale przede wszystkim melodia. Kolejny "Tears" to niemal kopia brzmienia STEVENA WILSONA z PORCUPINE TREE zwłąszcza z początku nagrania. Niesamowity klimat, niepewnośc co za chwilę nastapi. Rewelacyjny, brzmieniowo może kojarzyć się z poprzednim nagraniem jest następny balladowy "Muzzled". Bardzo łądna klimatyczna piosenka. Czwarta minuta rozpoczyna się od pięknych klawiszy przywodzących na myśl lata 70-te i grupy neo-progresywne. Niespodzianką jest tutaj idelanie pasujący żeński głos, który jest kolejnym smaczkiem w tej 7-minutowej, dośc urozmaiconej kompozycji. Przepiękne solo gitarowe i oraz część instrumentalna zamyka tę kompozycję. Polecam także nagranie ostrzej się zaczynające, a potem nieco delikatniejsze "Slime". Ależ dużo się w nim dzieje zwlaszcza w środku. W końcu to blisko 9-minutowa kompozycja. Interesujący jest także "marillionowski" z przepiekną gitarą i organami Hammonda "I Will Make It Up To You". Nagranie "Beautiful World" jest chyba najbardziej progeresywnym na całej płycie. Zreszta muzyk znany głównie z tego nurtu. Kapitalne solówki gitarowe znajdziemy w nagraniu "Slip Away". Płytę finalizuje przepiękna ballada "Free" z obędną solówką. Bardzo dobra, zaskakująca płyta wspaniałych muzyków. Nie tylko dla fanów MAGENTA czy IQ.

Polecam do odłuchu nagranie "Slip Away".

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=VFSBj7aWU68

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

piątek, 4 marca 2016

NOWOŚCI PŁYTOWE część 10 ( 218 )

PREMIERY TYGODNIA:

ERIC BELL "Exile" ( gitarzysta THIN LIZZY )


LORETTA LYNN "Full Cirlce" ( country/folk )


LAPSLEY "Long Way Home" ( debiut, elektronika połaczona z indie rockiem )


ZAPOWIEDZI:

TED POLEY a więc wokalista grupy DANGER DANGER 13 maja wyda kolejny solowy album "Beyond The Fade".
Ted Poley: Lead Vocals
Issa: duet vocal on The Perfect Crime
Alessandro Del Vecchio: Drums, Keyboards, Backing Vocals
Mario Percudani: Guitars
Anna Portalupi: Bass


Gitarzysta grupy CALIFORNIA BREED czyli Andrew Watt zapowiada swój solowy minialbum "Ghost In My Head".

01. High
02. Ghost In My Head
03. Seeing Red
04. Runaway


20 maja ukaże sie długo wyczekiwny solowy album RICHARDA ASHCROFTA "These People" ex-wokalisty niesistniejącego brytyjskiego zespołu THE VERVE.
 


Również 20 maja nowy ERIC CLAPTON "I Still Do".
 


Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

czwartek, 3 marca 2016

ELTON JOHN "Wonderful Crazy Night" ( 2016 )

POP / ROCK

Trzydziesty drugi album studyjny muzyka, którego przedstawiać nie trzeba. Muzycznie najnowszej płycie bliżej jest do początkowych dokonań artysty z lat 70-tych niż do tych z lat 90-tych  - a co za tym idzie - do moich ulubionych płyt z tego okresu takich jak "Made In England" ( 1995 ) czy obłędnej "The Big Picture" ( 1997 ).

Najnowsza płyta jest przede wszystkim bardzo wesoła, optymistyczna i pogodna. Idealna na wiosnę. Nagranie tytułowe "Wonderful Crazy Night" jest po prostu niesamowite. I do tego ten fortepian. Ach... Kolejny "In The Name Of You" to typowy ELTON nieco tutaj balladowy, ale pozytywnie nastawiony do życia. Sam ELTON JOHN ( ups....przepraszam, sir ELTON JOHN ) zresztą mówi otwarcie, że znajduje się w najwspanialszym okresie swojego życia. Wychowuje przecież dwóch swoich synów wspólnie ze swoim partnerem reżyserem DAVIDEM FURNISHEM. Wracając do muzyki. ELTONA jakiego uwielbiam jest mnóstwo w nagraniu "Claw Hammer".  Równie powalający jest następny po nim "Blue Wonderful". Na albumie słychać dużo dodatkowych, niespotykanych wcześniej dźwięków ( poza stałymi instrumentami, które zwykle występują na jego płycie ) jak chociażby w nagraniu "I've Got 2 Wings",a dokładniej po każdym refrenie. Czy to nietypowy dźwięk gitary czy coś innego - bardzo to zaskakujące. W końcu przyszedł czas na balladę, piękną balladę "A Good Heart". Jeśli komuś marzy się album "Made In England 2" - tutaj go znajdzie. Rewelacja! Zakochany jestem po uszy w nagraniu "Tambourine". Ani na moment nie ustępuje mu finałowy "The Open Chord". Jak gdybym cofnął się do czasu wspomnianego "The Big Picture" ( 1997 ) i to dosłownie bowiem refren tegoż nagrania do złudzenia przypomina pochodzący z tamtego albumu utwór "January". W związku z tym iż posiadam wersję DELUXE tej płyty jestem bogatszy o dwa dodatkowe nagrania, które się na niej znajdują mianowicie nieco spokojniejszy "Free And Easy" oraz fortepianowy, typowy "Eltonowski" "England And America". Niestety istnieje jeszcze wersja SUPER DELUXE zawierająca jeszcze dwa dodatkowe nagrania w cenie.....grubo ponad 300 zł.

Podsumowując. Wolałem ELTONA JOHNA smutniejszego, nieco nostalgicznego, ale to co zrobił tutaj na tym albumie to po prostu majstersztyk. Chapeau bas, sir JOHN.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=d-OvBOZg8_Q&list=PL3SPwwCTiBltabRhYRn9yD26BrANO0nqY

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

środa, 2 marca 2016

THE CULT "Hidden City" ( 2016 )

ROCK

THE CULT powstali w Anglii w 1983 roku. Właśnie wydali swój dziesiąty album i jak mówi wokalista grupy - IAN ASTBURY - jest on częścią trylogii zapoczątkowanej albumem "Born To This" ( 2007 ) ( rewelacyjna płyta!!! ), poprzez "Choice Of Weapon" ( 2012 ) (  nieco słabszy ) a na właśnie najnowszym "Hidden City" kończąc.

Płyta rozpoczyna się gitarowym, szybkim "Dark Energy". Bardzo ładna piosenka. Niestety później album nieco siada za sprawą dwóch następnych nagrań "No Love Lost" oraz "Dance The Night". Ciekawiej robi się dopiero podczas słuchania "In Blood", klimatycznej i wolno toczącej się ballady oraz następnego "Birds Of Paradise", z typowym dla tej grupy mrocznym, post-punkowym brzmieniu. Niestety kolejne nagrania "Hinterland" czy "G.O.A.T." nie zachwycają. Zespół odżywa ponownie w fenomenalnym "Deeply Ordered Chaos", powolnym ale z mocnym brzmieniem gitar klimatycznym nagraniem. Za to finał albumu czyli nagranie "Sound And Fury" to na co warto było czekać te ponad 40 minut. Świetna, smutna ballada z fortepianem w tle i bardzo fajnym klimatem. Aż żal, że utwór tak szybko się kończy i trwa zaledwie niespełna 4 minuty.

Reasumując. Niestety jest to jeden ze słabszych albumów zespołu niegdyś wspaniałego. Same kompozycje są dość nudne, niczym się nie wyróżniające. Miejmy nadzieję, iż na następnym będzie lepiej czego grupie bardzo mocno życzę.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=pSDnqJB3Wc8

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

wtorek, 1 marca 2016

TEDESCHI TRUCKS BAND "Let Me Get By" ( 2016 )

BLUES

SUSAN TEDESCHI to amerykańska wokalistka, gitarzystka i kompozytorka w jednym. Swoje albumy nagrywa od 1995 roku pod różnymi szyldami: THE SUSAN TEDESCHI BAND, TEDESCHI TRUCKS BAND czy też wyłącznie pod swoim nazwiskiem SUSAN TEDESCHI. Po kapitalnym albumie "Made Up Mind" z 2013 roku artystka wydała właśnie najnowszy.

Album otwiera rewelacyjny blisko 7-minutowy "Anyhow". Kocham takiego bluesa choć ten w wykonaniu pani TEDESCHI to nie do końca czysty blues. Mamy tutaj troszkę rocka a i nawet folku. W "Laugh About it" mamy mnóstwo gitar bardzo podobnych brzmieniowo do bluesowych płyt CHRISA REA. Z kolei "Don't Know What It Means" zalatuje latami 70-tymi i....soulem, który też naszej artystce nie jest obcy. Również w "Crying Over You/Swamp Raga" mamy do czynienia z soulem na zmianę rywalizującym z bluesem w najczystszej postaci. Kapitalne nagranie, chórki oraz gitary. Polecam także balladę "Hear Me" czy niesamowity, beatowy "I Want More" - jakby nagrany 40 lat temu. Do tego posiada niesamowitą, odmienną klimatycznie końcówkę, bardzo psychodeliczną ze wspaniałym fletem na samym końcu.

DELUXE edycja tegoż albumu zawiera dodatkowy dysk z ośmioma nagraniami, wśród których mamy dwa premierowe, 3 koncertowe oraz trzy w wersji demo z powyższego albumu. Polecam.

Poniżej nagranie "Anyhow".

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=sEXCTqbJmrQ

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK