22 lata oczekiwań, ale tak naprawdę nikt z nas zapewne nie czekał bowiem kto się spodziewał, że ten kwartet jeszcze cokolwiek nagra pod tym szyldem. A mowa o czterech wirtuozach jakimi: JOHN PETRUCCI, JORDAN RUDESS, MIKE PORTNOY i TONY LEVIN. Pierwsi trzej to oczywiście DREAM THEATER, choć de facto PORTNOY już ex-DREAM THEATER, natomiast TONY LEVIN to ikona muzyki. Wytarczy wymienić grupę KING CRIMSON, z którą muzyk jest związany po dziś dzień.
Echa DREAM THEATER są słyszalne tutaj od pierwszych nut bo jakżeby inaczej. Nie mamy tutaj wokalisty bo to projekt w pełni instrumentalny jednak gdyby dołożyć tutaj śpiew JAMESA LABRIE nikt by różnicy nie zauważył czy raczej , nie usłyszał. Płyta bardzo równa, z wszechobecną wirtuozerią wszystkich panów, kombinatorskimi zagrywakami czasami niemożliwymi do zanucenia, masa skomplikowanych taktów, pięknych solówek, a więc wszystko to za co kochamy te grupę. Jeśli chodzi o solówki gitary to mnie szczególnie w głowie utkwiły dwie z ośmiu zawartych na płycie kompozycji, a mianowicie: czwarty "The Passege Of Time", nieco spokojniejszy fragment oraz finałowy, blisko 15 minutowy "Key To The Imagination". Cudowny fragment, idealny na zakończenie całej tej trwajacej nieco ponad godzinę płyty. Na koniec jeszcze jedna dobra informacja: insideoutmusic, która tę płytę wydała umówiła się z muzykami na dwie płyty co oznacza, że w niedalekiej ( ??? ) przyszłości możemy spodziewać się kolejnej, czwartej już płyty firmowanej logiem LTE.
POSŁUCHAJ: https://www.youtube.com/watch?v=nUixZIletpQ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz