środa, 23 września 2020
ALANIS MORISSETTE "Such Pretty Forks In The Road" ( 2020 )
poniedziałek, 21 września 2020
FISH ON FRIDAY "Black Rain" ( 2020 )
10 lat mija od wydania przez tę powstałą w Belgii grupę debiutanckiego albumu "Shoot The Moon" choć de facto grupa zawiązała się już nieco wcześniej. Ale zostawmy szczegóły bo oto przed nami kolejna fantastyczna płyta tego powoli zmierzającego ku końcowi roku. Kiedy wpadł mi w ręce ich trzeci album "Godspeed" wydany w roku 2014 wiedziałem, że coś z tego będzie i to zanim włożyłem dysk do odtwarzacza. Spodobała mi się już sama okładka, a siedzę na tyle długo w muzyce, iż w 99% potrafię przypisać do niej gatunek muzyczny. W tym wypadku 100%. Kto lubi PORCUPINE TREE, THE MUTE GODS czy LONELY ROBOT będzie wniebowzięty. Naturalną rzeczą było zdobycie dwóch wcześniejszych płyt grupy co uczyniłem z prędkością światła. Z dwiema pierwszymi miałem mały problem bowiem wydano je własnym sumptem jednak od płyty trzeciej grupa związana jest kontraktem z Esoteric Antenna. A propos THE MUTE GODS. Od wspomnianego "Godspeed", a więc trzeciego długograja Belgów, szeregi zespołu zasilił na stałe basista NICK BEGGS, a więc muzyk obecnie THE MUTE GODS, a w przeszłości etatowy pomagier STEVENA WILSONA z PORCUPINE TREE, a także w nieco w dalszej przeszłości, muzyk znanego i lubianego w Polsce KAJAGOOGOO, którego to wokalista CHRIS HAMILL znany światu jako LIMAHL zasłynął za sprawą przeboju "Too Shy", a także "Neverending Story".
Wracając do FISH ON FRIDAY. Na wokalu FRANK VAN BOGAERT, głos tej samej lekkości co głos wspomnianego WILSONA czy momentami nawet YOGI'EGO LANGA z RPWL. Otwierający całość utwór "Life In Towns", iście wyborny. Stęsknieni za PORCUPINE TREE fani znajdą tu coś dla siebie. Płytę charakteryzują nad wyraz wyborne melodie, bo choć to rock progresywny, to z wpływami tak zwanej muzyki "łatwej i przyjemnej". Zresztą zawsze mówiłem, iż najważniejsza jest melodia, a tych na "Black Rain" nie brakuje. Idźmy dalej. Zarówno wspomniany "Life In Towns" jak i następujący po nim "Murderous Highland Highway" to jakby utwory z tej samej bajki, które łączy i charakteryzuje niemal bliźniacza konstrukcja, wspaniałe wykończenia soczystych gitarowych solówek i lekkość melodii. W kolejnym, tym razem tytułowym "Black Rain" dochodzi nam wokalistka, którą nikt inny jak LULA BEGGS, córka basisty NICKA, którego wokal również w tak zwanych "backing vocal" ( chórki ) usłyszymy na albumie "Black Rain". Kolejnym faworytem do piosenki roku zgłaszam nagranie "Mad At The World", z genialnymi, lekkimi i płynnymi przejściami w zmianach nastrojów. Można by tak wymieniać jeszcze i wymieniać dla przykładu "Letting Go Of You", cudną balladę "Angel Of Mercy" czy "We've Come Undone", ale po co. Kupcie te płytę, a nie pożałujecie.
POSŁUCHAJ: https://www.youtube.com/watch?v=LzgAlpWtlhU
niedziela, 20 września 2020
MASSIVE ATTACK "Eutopia" ( 2020 )
Niestety, brytyjskie trio MASSIVE ATTACK najlepsze czasy ma za sobą. Pamiętam jak furorę robiły ich płyty "Blue Lines" ( 1991 ), "Protection" ( 1994 ) czy genialny wręcz "Mezzanine" ( 1998 ). W roku 2003 ukazała się jeszcze bardzo dobra "100th Window" gdzie większość materiału zaśpiewała SINEAD O'CONNOR. Wydany w 2010 roku "Heligoland" - jak na razie ostatnie ich dzieło studyjne - był nudny niczym polskie kino. Muzycy od 10 lat "odgrażają" się, iż nagrają nowy album i być może przyszłoroczna 30-rocznia istnienia coś w tym kierunku zmieni. Ale czy fani naprawdę tego chcą? Ile można czekać. Tym bardziej, iż wydana na osłodę ( choć to niewłaściwe słowo ) 3-utworowa epka jest koszmarna. Nie zostało już nic z dawnej świetności, a niech zaświadczy o tym poniższa kompozycja.
POSŁUCHAJ: https://www.youtube.com/watch?v=FoBYMAla9_8
piątek, 18 września 2020
środa, 16 września 2020
SIMPLY RED "Blue Eyed Soul" ( 2019 )
Któż nie zna hitów "Stars" czy "Something Got Me Started". Grupa SIMPLY RED, brytyjski soul popowy septet, który najbardziej kojarzony jest za sprawą charakterystycznego "rudzielca" jakim MICHAEL JAMES HUCKNALL, bardziej znanego jako MICK HUCKNALL, nagrywa już od połowy lat 80tych jednak w 2007 roku wokalista postanowił zakończyć działalność grupy skupiając się na karierze solowej. Pod własnym nazwiskiem zrealizował dwie bardzo udane płyty, "Tribute To Bobby" ( 2008 ), na której to wziął na warsztat twórczość amerykańskiego bluesmana BOBBY'EGO "Blue" BLANDA ( muzyk zmarła w 2013 roku ), a także płytę "American Soul" ( 2012 ) będącą po części hołdem dla amerykańskich gwiazd muzyki soul, ale też zawarł na niej covery THE ANIMALS czy ANTONY AND THE JOHNSONS. Na etacie solisty nie wytrzymał jednak długo bowiem już w 2015 roku ogłosił powrót SIMPLY RED wydając świetny album "Big Love" ( 2015 ).
Zacząłem się zastanawiać gdzieś w okolicy może 2018 roku co dalej? Czyżby to był powrót na jeden tylko album? Odpowiedź nadeszła wraz z rokiem 2019 kiedy to artysta ogłosił, iż nowy album wkrótce. Niestety, choć nadal jest soulowo, funkowo i "simply-redowo", a HUCKNALL śpiewa równie świetnie co przed laty, to płyta pozostawia pewien niedosyt i bynajmniej nie mam na myśli tutaj czasu trwania albumu choć ten - jak pokazuje wyświetlacz odtwarzacza - nie przekracza mizernych 35 minut. Kuleją przede wszystkim kompozycje, które są dość nijakie, zwłaszcza jak na rozbudzony mój apetyt bowiem czekałem na ich ( "ich", bo SIMPLY RED to grupa, nie solista jak często słyszę ) płytę cztery lata. "Blue Eyed Soul" to oczywiście nie żaden koszmarek lecz chciałoby się poprzeżywać nieco tej muzyki, tym bardziej - jako posiadacz wszystkich płyt zespołu - wiem, że na muzykę przez duże "M" muzyków stać. Całość ratuje zamykająca płytę kompozycja "Tonight" i to jest SIMPLY RED z najwyższej półki. Poza tym nagranie godne finału i to z tych nieco spokojniejszych, balladowych, których SIMPLY RED na płytach ma całą masę.
P.S. Płyta, poza zwykłą wersją w plastikowym pudełku z podstawowym dyskiem, została wydana także w ekskluzywnym digibooku, a więc w sztywnej oprawie digipacku, zawierającym dodatkowy dysk z alternatywnymi wersjami pięciu wybranych utworów z albumu. To ta, którą ja posiadam. Swoją drogą, ciekaw jestem co te wszystkie wytwórnie wymyślą by sprzedać produkt. Owszem, jest ekskluzywnie ( kto mnie zna, wie, iż mam fioła na tle estetyki, jest ona dla mnie szalenie ważna ), otrzymujemy dodatkowy dysk, ale mimo wszystko, zdarza się, iż różnica w opakowaniu sięga....30 złotych, a dodatkowej płyty nie ma. Mamy więc wybór choć ma się chwilami wrażenie, iż jest zbyt duży.
POSŁUCHAJ: https://www.youtube.com/watch?v=c5EzoHtQLbg
![]() |
Front limitowanej edycji... |
![]() |
...jej wnętrze... |
![]() |
...oraz po rozłożeniu wraz z dwoma dyskami. |
wtorek, 15 września 2020
MAGENTA "Masters Of Illusion" ( 2020 )
Nigdy wielkim fanem MAGENTY - walijskiej grupy prog-rockowej - nie byłem. Jednak od 20 lat, a więc od niemal samego początku istnienia grupy, śledzę ich poczynania, znajdując na każdej z ich płyt przynajmniej po dwie, trzy ciekawe kompozycje. Dużym atutem zespołu jest jego wokalistka, CHRISTINA BOOTH, której nie sposób nie porównać do ANNIE HASLAM, wokalistki angielskiej grupy RENAISSANCE, którą to z kolei grupę wręcz ubóstwiam. Zresztą oba wspomniane zespoły tworzą niemal bliźniaczą sztukę, z tym , że RENAISSANCE robi to nieco lepiej. A może i nie? Może to moja słabość do ANNIE HASLAM? W każdym razie najnowsza płyta MAGENTY lśni niczym diament.
Mocnym ogniwem w MAGENCIE jest także klawiszowiec ROB REED. Grupa na najnowszym "Masters Of Illusions" powraca do bardziej klasycznych brzmień z kolei w warstwie lirycznej mamy do czynienia z opowieściami o gwiazdach kina grozy, a dokładnie aktorach odtwarzających powierzone im role w horrorach. Dodam, że za teksty odpowiada brat ROBA REEDA, STEVE. Płyta, poza świetnymi tekstami i kompozycjami, ma też genialne solówki ( kolejny mocny punkt tej płyty ), jest bardzo bogata stylistycznie, aranżacyjnie. Usłyszymy więc melotron, przeróżnego rodzaju gitary, od akustycznej po elektryczną, klawisze, kapitalną sekcję. Mamy też trochę gości chociażby w postaci TROYA DONOCKLEYA znanego szerszej publiczności z NIGHTWISH, a także PETERA JONESA z grupy CAMEL, a także mój ulubieniec JOHN MITCHELL z ARENY, IT BITES, KINO, LONELY ROBOT i Bóg wie skąd jeszcze, który wraz ze swoją gitarą wystąpił gościnnie w kompozycji "A Gift From God". Wspomnianego PETERA JONESA usłyszymy w przecudnym "Rose", w nim także masa organów Hammonda i mnóstwo sekcji rodem z najlepszych czasów rocka progresywnego.
P.S. Dla zbieraczy limitowanych wersji płyt polecam zakupić werjśe DELUXE powyższego albumu, która wzbogacona jest o dodatkowy dysk zatytułowany "The Lost Reel" zawierający inne wersje poszczególnych utworów MAGENTY nie tylko z nowej płyty, ale także i nieco wcześniejszego okresu.
POSŁUCHAJ: https://www.youtube.com/watch?v=Y6USrkjBCCM