poniedziałek, 16 listopada 2020

NEAL MORSE "Sola Gratia" ( 2020 )

PROGRESSIVE ROCK

NEAL MORSE to jeden z moich pupilków. Kupuje wszystko co ten pan wydaje choćby nawet na płycie było jego nazwisko tylko i wyłącznie wymienione z racji wynoszonych przez niego śmieci podczas nagrywania danej płyty. Pisałem o nim niejednokrotnie więc nie ma sensu się powtarzać. Zainteresowani, którzy powinni go znać to go znają, ci którzy nie znają powinni wiedzieć, że to człowiek instytucja, niegdyś lider SPOCK'S BEARD, obecnie nagrywający płyty pod swoim nazwiskiem, a także pod szyldami THE NEAL MORSE BAND, FLYING COLORS, TRANSATLANTIC czy MORSE/PORTNOY/GEORGE. Jest niesamowicie płodny, tylko w tym roku ukazały się cztery płyty firmowane jego nazwiskiem, a piąta koncertowa czeka na swoją premierę. A żeby nie było, ze ter rok jest jakiś wyjątkowy to dodam, iz muzyk zasypuje tak pokaźną ilością wydawnictw każdego roku.

Muzyk jest też głęboko wierzący czemu daje upust w swojej twórczości. "Sola Gratia" - budząca skojarzenia z albumem "Sola Scriptura" - także jest o wierze, wierze w Boga i to tej wierze najgłębszej. Jednym z najmocniejszych punktów nowej płyty jest kompozycja "In The Name Of The Lord". Tutaj MORSE wypluwa niemal płuca choć wiem jak to brzmi o kontekście obecnie panującej na świecie sytuacji. Ale tak naprawdę jest. MORSE to muzyk empatyczny, wrażliwy, wielce przeżywający to co robi, a przy tym szczery i prawdziwy. Album ogólnie bez niespodzianek bo i czego spodziewać się po człowieku, którego dobrze się zna. Zawsze w swoim stylu, stałe instrumentarium, solówki, popisy instrumentalne jak np w "Sola Intermezzo". Płyta - jak to często bywa w przypadku tego artysty - jest koncept albumem, a więc spójną opowieścią. Nie mamy tutaj przerw między poszczególnymi utworami, wszystko płynie przez siebie przechodzi, jedno wynika z drugiego. Posłuchajcie poruszającego "Overflow". To MORSE z najwyższej półki, a więc wysoko cenionego "Testimony" wydanego w 2003 roku. Na pozycji numer 10 najnowszego MORSE'A jest kolejne przecudne nagranie, które chciałbym polecić. Nazywa się "Never Change". Ależ przejmująco śpiewa ten nasz bohater. Utwór lament, dosłownie! Przepiękny również "The Glory Of The Lord", naprawdę się wzruszyłem. To kolejna już kompozycja z tej płyty wyciszona, zrównoważona, zmuszająca do myślenia. Do tego cudowne kościelne chóry umacniające cały przekaz płyty. 

Jak zwykle zakupiłem edycję limitowaną w digipaku zwierającą DVD z pracy nad płytą. MORSE mówi m.in. że nie kręci rano materiału gdyż zaczyna zaraz o świcie przed prysznicem więc nie wygląda korzystnie. Opowiada o genezie tytułu "Sola Gratia", o żonie, jest też MIKE PORTNOY w studio z perkusją z logiem DREAM THEATER oraz dużo fragmentów z sesji do albumu. Wszystko dość szczegółowe bowiem muzyk od lutego tego roku wszystko rejestrował, a więc dowiadujemy się co do napisania danego utworu go zainspirowało, widzimy jak podczas joggingu nuci sobie wymyślone fragmenty celem użycia ich później i rozbudowania w studio. Wszystko z kubkiem herbaty albo kawy, który towarzyszy artyści przez cały czas. Na koniec coś o samym wykonaniu. Wystraszyłem się nieco kiedy zobaczyłem okładkę nowej płyty MORSE'A. Mając hopla na tle estetyki lubię wszelkiego rodzaju stickery ( naklejki na opakowaniu płyty ), a INSIDEOUT -wydawca płyty - tym razem dał nadruk. Całe szczęście, ze po rozfoliowaniu okazało się, iż jest to wkładka, a właściwa okładka znajduje się pod spodem. Wszystko dobrze się skończyło, ale co się nadenerwowałem tego mi nikt nie wróci. Natomiast słaba jakość DVD, widać czasami piksele co trochę razi, ale DVD jest tylko dodatkiem, który obejrzymy raz czy dwa, a to z właściwej płyty tak naprawdę będziemy korzystać. To teraz coś na poparcie moich słów względem niej samej.

POSŁUCHAJ: https://www.youtube.com/watch?v=ZsYgGN_HQ-A

Front...
...okazałe wnętrze...


...wspomniana "Sola Scriptura" ( 2007 )

...oraz genialna "Testimony" ( 2003 ). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz