poniedziałek, 2 listopada 2020

PŁYTA ŻYCIA część 6

GENESIS "Calling All Stations" ( 1997 )

PROGRESSIVE ROCK

Pamiętam kiedy ta płyta się ukazywała. Niegdyś płyty miały swoją premierę w poniedziałki ( teraz są to piątki ), ale bywały w Poznaniu sklepy, które otrzymywały już paczki w czwartek lub piątek przy czym piątek był pewniejszy. Można je było kupić, mimo, że w takich np. Niemczech płyty choć wystawiane w piątki sprzedawane były od poniedziałku, a więc właściwej daty premiery. Można było u naszych sąsiadów taką płytę dotknąć, ale na kasie była zablokowana i kasjerka nie mogła jej skasować. 

Bardzo byłem ciekaw co przyniesie ten album dlatego, że był to pierwszy album bez PHILA COLLINSA w składzie. Grupę przecież lata wstecz opuścił PETER GABRIEL czego fani nie mogą przeboleć do dziś, tym bardziej,zdążyli się już do COLLINSA przyzwyczaić, choć temu zarzuca się skomercjalizowanie brzmienia zespołu, a tu kolejny cios. Pierwszy singiel  "Congo" zdawał się te nowe brzmienie kontynuować, ale magia nazwy robiła swoje i z czasem każdy musiał się przekonać osobiście jak brzmi GENESIS A.D. 1997. Nowym wokalistą okazał się szkocki wokalista, gitarzysta i kompozytor dotychczas nikomu nieznanego STILTSKIN. Dziwnym trafem WILSON został zaakceptowany na co wpływ miał zapewne głos WILSONA porównywany do wspomnianego GABRIELA. Nieco inaczej było w USA, tam album przyjęto dość chłodno. "Congo" było jednak tylko przedsmakiem. Grupa  - przynajmniej w części płyty - postanowiła powrócić do dawnej subtelności. Więcej tutaj bogactwa aranżacyjnego choć i nie brak melodii. TONY BANKS odwalił tu kawał dobrej roboty. Przy balladzie "Not About Us" nawet sam RAY WILSON maczał palce, choć jak wiadomo, MIKE RUTHERFORD i TONY BANKS trzymają nad wszystkim pieczę. 

Kiedy kupowałem ten album w 1997 roku zbierałem jeszcze kasety magnetofonowe i płytę CD nabyłem dopiero z czasem. Jednak nigdy nie zapomnę kiedy podjechałem rowerem pod pewien sklep z muzyką, kupiłem tę kasetę, wsiadłem na rower, włączyłem stronę "A" i zaczęło się od tytułowego "Calling All Stations". Boże, co ja wtedy czułem. To prawda, że takie uczucia towarzyszą nam kiedy mamy po te 20 lat. Wtedy wszystko jest jeszcze nowe, nieodkryte i robi  piorunujące wrażenie. Z czasem niestety gdzieś to wszystko się zaciera. Całą płytę dosłownie wchłonąłem, poznałem na pamięć każdą nutę i słowo, a nagrania "Alien Afternoon", "The Dividing Line", "Uncertain Weather" czy finałowy "One Man's Fool" wywarły ogromne wrażenie na mnie jak i na dalsze moje życie bowiem taka muzyka naprawdę porusza kiedy się w nią odpowiednio zagłębić. 

Po latach okazało się, że były planowane co najmniej dwie płyty z WILSONEM na wokalu jednak brak sukcesów chociażby w Ameryce skłonił grupę do zwieszenia działalności, a WILSON został na lodzie, tym bardziej, że wiedząc, iż ma stałą pracę w GENESIS zaciągnął kredyt na dom. Pozostali muzycy jakby wstydzili się tej płyty, która nie wszędzie niestety została doceniona. Obecnie mimo wszystko wiedzie mu się świetnie, niejednokrotnie udało mi się z nim porozmawiać, bo wtajemniczeni wiedzą, że artysta od lat mieszka w Poznaniu. To właśnie tutaj znalazł miłość swojego życia, nagrał mnóstwo solowych płyt, a najnowsza - "The Weight Of Man" - ukaże się na początku 2021 roku. Singla promującego te album można już posłuchać w sieci, nazywa się "Mother Earth". My tymczasem posłuchajmy wychwalanego przeze mnie utworu tytułowego z tej niesamowitej płyty.

POSŁUCHAJ: https://www.youtube.com/watch?v=kgAqSvhNxbc


Do płyty ukazały się także 3 single z utworami spoza płyty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz