sobota, 12 czerwca 2021

JEAN-MICHEL JARRE "Amazonia" ( 2021 )

ELECTRONIC

Zasłuchiwałem się w latach 90. tym francuskim kompozytorem. Albumy "Oxygene" ( 1976 ), "Equinoxe" ( 1978 ), "Rendez-Vous" ( 1986 ) czy "Waiting For Cousteau" ( 1990 ) znam na pamięć. Zdążyłem poznać wszystkie jego płyty kiedy to w 1997 roku artysta nagrał drugą część swojego Opus-magnum jakim beż wątpienia "Oxygene" ( 1976 ), zatytułowanym "Oxygene 7-13". Niestety wraz z nastaniem XXI wieku zaczeły się problemy. Muzyk odszedł od tytułowania swoich dzieł rzymskimi cyframi, postanowił nieco poszukiwać. O ile "Metamorphoses" wydane w 2000 roku mogło się podobać, o tyle już "Teo & Tea" ( 2007) czy wydany po 8 letniej przerwie "Electronica" wołały o pomstę do nieba. Do tego bezczelnie "Electronica" miała swój podtytuł "Part 1" co sugerowało część drugą. Ta ukazała się rok później grzebiąc tego artyste ostatecznie. Chwilowa nadzieja jakimi "Oxygene 3" ( 2016 ), a także druga część "Equinoxe" ( 2018 ) napawały optymizmem jednak dzieła o ile dobre w założeniu, w konfrontacji z pierwowzorami sprzed dekad po prostu poległy. "Amazonia" jak i "Africa" CARLOSA SANTANY to ten sam poziom. Wieje nudą, muzyka ciągnie się niemiłosiernie. Ani melodii, charakterystycznych dźwięków, kompletnie nic z dawnego JARRE'A. Nie jest łatwo pisać w takich słowach o muzyce kogoś kogo się bardzo lubi i ceni, ale trudno pogodzić się z tym, że coś przeminęło ostatecznie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz