MIKE SCOTT i jego "wodni chłopcy", niczym natchnieni. Wydają płytę z płytą, i za każdym razem inną. Na swój sposób oczywiście muzycy tworzą to samo, a jednak jest coś w tej muzyce, co nie pozwala ich zaszufladkować. Tym razem wydali album nieco spokojniejszy, mniej "odjechany" od swojego poprzednika "Good Luck, Seeker" ( 2020 ), z nota bene" przepiękna okładką". Najnowsza płyta także nieco krótsza, a i też bez specjalnych edycji. I dobrze, tak jest zdrowiej. Te ostatnie albumy 2-, a także i 3-płytowe troszkę przytłaczały ilością materiału, zwłaszcza, że MIKE SCOTT dostarcza nam album za albumem. "All Souls Hill" pokochacie dopiero po którymś przesłuchaniu, ale tak jest z każdym dziełem Szkotów. Powinienem zaprezentować Wam ten album w całości, trwa on bowiem zaledwie 40 minnut, ale kto dziś ma to to czas? Poza mną oczywiście? Poza tym taka dawka muzyki, tylko z płyt. Oryginalnych płyt, żadnych linków. Singiel, jeden utwór jeśli ktoś zechce, jego sprawa. Tym samym zapraszam do zakupu tej płyty. Nie wiedzieć czemu, nie ma jej jeszcze w Polsce, poprzednie są. W każdym razie nie trudno ją w Internecie zakupić, zatem powodzenia. I miłego słuchania.
POSŁUCHAJ: https://www.youtube.com/watch?v=RO97KmzEnNo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz