czwartek, 19 grudnia 2019

DANGER ZONE "Don't Count On Heroes" ( 2019 )

POWER METAL

W 2016 roku od jednego kolegi, który często na moją prośbę organizuje mi trudno dostępne płyty, dostałem w prezencie album "Closer To Heaven" włoskiej grupy DANGER ZONE. Z racji, iż jest fanem heavy metalu, zapewniał, że będę zadowolony. W natłoku dziesiątek wydawnictw dla mnie ważniejszych płyta ostatecznie wylądowała na specjalnej półce ( jak wiadomo, czas nie jest z gumy ) i stoi tam do dziś.

W październiku natknąłem się na zapowiedź nowej płyty tego zespołu, a nagranie "Demon Or Saint" ją promujące nie pozwalało zasnąć. Kiedy już płyta się ukazała, z wypiekami na twarzy zasiadłem do jej wysłuchania. I wiecie co? Jest powalająca. Ma w sobie taką moc jak niegdyś moi ulubieńcy ze STRATOVARIUS czy tym podobnych zespołów. Kapitalne melodie, pomysły, świeżość przede wszystkim obudziły we mnie chęć wyszukania tej podarowanej mi przed trzema laty płyty. Gwoli ścisłości dodam, iż najnowsze dzieło jest czwartym w dyskografii grupy jednak nie chce sobie psuć przyjemności obcowania z najnowszą propozycją muzyków i wyszukiwać na siłę dwóch pierwszych albumów. Niech los zadecyduje, a my skupmy się na tym co tu i teraz.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=NtVjLJxgPLs

środa, 18 grudnia 2019

CELINE DION "Courage" ( 2019 )

POP

Dwunasty anglojęzyczny, a dwudziesty siódmy w ogóle album jednej z moich najukochańszych artystek życia. Szkoda tylko, że taki kiepski. Szczerze powiem, że nawet nie mam ochoty pisać na temat tej płyty bowiem jestem mocno nią rozczarowany. Musiałbym wylać wiadro gorzkich słów na artystkę, którą uwielbiam od zawsze, a nie jest to takie łatwe pisać źle o kimś , kogo się wręcz kocha.

Niestety Celinka już na poprzednim anglojęzycznym "Loved Me Back To Life" ( 2013 ) zeszłą na złą drogę pozwalając młodym producentom kierować czymś, o czym nie mają zielonego pojęcia. Podobnie niegdyś postąpiła MADONNA chcąc jak najdłużej utrzymać się na szczycie i dziś muzycznie jest skończona. Zaczęła na siłę tworzyć aranżacje odpowiadające bieżącym trendom. W ostatecznym rozrachunku powstają płyty dla nikogo ponieważ młodzi mają swoich ( w swoim wieku ) idoli, a starych artystka pozbyła się tworząc przerośnięte forma płyty. Boję się, że z CELINE będzie podobnie. Tym bardziej, ze artystka robi wszystko by tak się stało. Na szczęście sama zainteresowana nagrywa na przemian z anglojęzycznymi także albumy po francusku, a te przeznaczone są dla innego odbiorcy i na inny rynek muzyczny, a więc muzycznie także. Jej francuskie dzieło jak chociażby ostatni "Encore Un Soir" ( 2016 ) cudowne.

O tym, że "Courage" będzie słabe wiedziałem już po pierwszym nagraniu "Flying On My Own", które jakiś czas temu zaprezentowała. Kto wpadł na tak chory pomysł by artystce o takim głosie podłożyć specjalny wokoder zmieniający ( czytaj: zniekształcający ) jej głos??? Niestety, za sterami zasiedli dwudziestoparoletni pseudoznawcy w czapeczkach, w dresach i adidaskach, którzy nie mają pojęcia o muzyce. To są ludzie z nowej generacji, którzy nasłuchali się w życiu idiotycznych rapów i tym podobnych przekleństw tego świata, które można porównać do rozszczepienia jądra atomowego. Tego typu "muzyka" ( ??? ) zabija jakąkolwiek wrażliwość muzyczną, ale świat jest dziś tak skonstruowany, że sprzedaje się gówno, a że ludzie tego gówna chcą, właśnie dla nich tworzy się takie pseudo-plastikowe-gwiazdeczki wmawiając im jednocześnie, że to artyści. To są co najwyżej wykonawcy, produkt, ale o sztuce nie może być mowy.

Na tej płycie jest kilka utworów tzw. "normalnych", a więc bez upiększających komputerów, syntezatorów, rapów czy techno-łupanki, ale co z tego skoro same kompozycje są po prostu kiepskie i nawet najlepszy piekarz nie sprawi, że powstanie z nich wysokiej jakości chleb. Nawet te utwory są po prostu nudne, a te "upiększone"....Lepiej zapomnijmy o sprawie. Pozostaje już tylko nadzieja lecz na tą liczyłem już po poprzedniej płycie.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=WN-ZHOHmvcw

poniedziałek, 16 grudnia 2019

RARYTASY część 5

LACUNA COIL "Black Anima" ( 2019 )

GOTHIC METAL

Włoską powstałą w Mediolanie grupą LACUNA COIL zainteresowałem się w 2002 roku kiedy to dostałem promocyjny egzemplarz ich wtedy mającego się zaraz ukazać trzeciego albumu "Comalies". Tak w ogóle fajne to były jeszcze czasy kiedy takich wydawnictw dostawałem sporo każdego tygodnia. Mało tego, wspomniany "Comalies" mimo, że wydanie promo to załączony był do niego gadżet w postaci przypinki z okładką zespołu jakie często dokłada się do dzisiejszych limitowanych wydań.
Wielkie wrażenie na mnie zrobiła CRISTINA SCABBIA, wokalistka zespołu. Nigdy później nie nagrali płyty, która odpowiadałaby mi w całości. Na każdej znajduje zazwyczaj po 3 lub 4 ciekawe kompozycje i to wszystko.

Przyznam, że na najnowszy dziewiąty już album kwintetu "Black Anima" nie czekałem z jakimiś wypiekami na twarzy i może dlatego dostałem po nosie. Przestałem już wierzyć w zespół, a tutaj nie lada niespodzianka bo - uwaga!!! - Włosi nagrali chyba najlepszy album. Kto w ogóle lubi połączenia growlingu z delikatnym i zmysłowym żeńskim wokalem będzie wniebowzięty. Pomijając intro w postaci "Anima Nera" ( nota bene płytę zamyka utwór "Black Anima", a więc ten sam tytuł po angielsku tyle, że to inna kompozycja, a nie jedna w dwóch wersjach językowych ) od numeru dwa zaczynają się dziać rzeczy niesamowite. "Sword Of Anger", "Reckless", mój ulubiony "Layers Of Time", fenomenalny "Apocalypse" z niegrowlingowym ANDREĄ FERRO na wokalu, nieco stonowany "The End Is All I Can See" będący - kto wie - może najlepszym nagraniem albumu to tylko część spośród 10 kompozycji albumu. Komu mało temu polecam wersję DELUXE wzbogaconą o dodatkowy dysk z trzema nagraniami i kartami Tarota. Już dla samego wydania żal nie kupić, a i trzy dodatkowe nagrania świetne w tym jeden obłędny. Poniżej próbka możliwości Włochów.

P.S. Przecudne niedostępne u nas wydanie LIMITED 2CD DIGIBOOK EDITTION poza dodatkowym dyskiem z trzema kapitalnymi nagraniami spoza płyty zawiera także piękne opakowanie wraz z książką oraz karty Tarota. Dziękuję mojej Mamie gdyż na moją prośbę wykopała je spod Ziemi, większość sklepów internetowych pod wydawnictwem zaznacza "sold out", a więc "wyprzedane".

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=GtrwFVzfZ80








niedziela, 15 grudnia 2019

PŁYTA TYGODNIA część 6

DONNA LEWIS "Now In A Minute" ( 1996 )

POP

Kiedy w 1996 roku w rozgłośniach radiowych całego świata pojawił się przebój tej walijskiej piosenkarki "I Love You Always Forever" dosłownie oszalałem. I to nie tylko ze względu na sam przebój, ale głównie niesamowity głos artystki. W dzień premiery zakupiłem płytę, na której cała masa jeszcze lepszych piosenek od wspomnianego singla. Dwa lata później kolejny album "Blue Planet" równie wspaniały choć może bardziej stonowany. Co prawda na świecie już nie odniósł tak spektakularnego sukcesu jak jego poprzednik, ale to nie ważne. I nagle płyty artystki przestały się pojawiać w naszym kraju choć ja nadal śledziłem jej losy kupując kolejne "Be Still" ( 2002 ), "In The Pink" ( 2007 ), którego zdobycie zajęło mi 3 lata oraz jak na razie ostatni, nieco słabszy "Brand New Day" ( 2015 ) zawierający covery. Obecnie nagrywa coraz rzadziej, nie pojawia się już na listach przebojów, a o jej płyty należy indywidualnie się postarać gdyż w naszym kraju jak wiadomo poziom wrażliwości muzycznej już dawno sięgnął dna. W każdym razie dziś postanowiłem przypomnieć coś co większość z Was zapewne zna, ale dawno tego nie słyszała.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=SqdWTeXWvOg

piątek, 13 grudnia 2019

NOWOŚCI PŁYTOWE część 50 ( 415 )

PREMIERY TYGODNIA:

STATE COWS "Challenges" ( trzeci album soft-rockowców )


BLADE CISCO "Edge Of The Blade" ( włoska grupa AOR, gościnnie na wokalu MICHELE LUPPI )


SAINTS TRADE "Time To Be Heroes" ( melodic rock )


ENYA "Christmas Secrets" ( poszerzona o 8 dodatkowych utworów EPKA "Christmas Secrets EP" wydana w 2006 roku )


BIAGIO ANTONACCI "Chiaramente Visibili Dallo Spazio" ( włoski wokalista i kompozytor rock-pop wraca z kolejną płytą )


MAIDEN UNITED "The Barrel House Tapes"


ELISA "Diari Aperti ( Segreti Svelati )" ( włoska wokalistka rock-pop z reedycją zeszłorocznej płyty z drugim dyskiem z utworami po angielsku )


VASCO ROSSI "Vasco Nonstop Live" ( 2-płytowy koncertowy album włoskiego artysty )


SILBERMOND "Schritte" ( szósty album niemieckiej grupy rockowej )


MARCO MINNEMANN "My Sister" ( kolejny solowy album muzyka THE ARISTOCRATS, tym razem podwójny, gościnnie na basie i wokalu DUG PINNICK z KING'S X )


SINGLE:

SECRET SERVICE "Go On" ( dwaj oryginalni członkowie wskrzeszają po 32 latach grupę pod nowym szyldem SECET SERVICE Group, to pierwszy nowy utwór szwedzkiej popowej grupy od 32 lat - nie licząc wydanej w 2012 płyty "The Lost Box" - z niewydanym materiałem )


HUEY LEWIS AND THE NEWS "While We're Young" ( drugi singiel zapowiadający nowy album, premiera w lutym )


SILBERMOND "In Meiner Erinnerung" ( singiel promujący nowy album niemieckiej grupy rockowej z wokalistką Stefanie Kloß )


SILBERMOND "Traum Ja Nur ( Hippies )" ( drugi singiel promujący nowy album niemieckiej grupy rockowej z wokalistką Stefanie Kloß )


EP:

STEVE PERRY "Silver Bells" ( 3-utworowy 7"calowy winylowy singiel świąteczny ex-wokalisty JOURNEY, poza nagraniem tytułowym takze "Have Yourself A erry Little Christmas", a na wersji cyfrowej dodatkowo "Silver Bells" w wersji skróconej )


L.A. GUNS "Mother Xmas In Hell" ( w składzie PHIL LEWIS i TRACII GUNS prezentują 5-utworowe świąteczne EP, na płycie covery m.in. BILLY SQUIERA, SLADE czy RAMONES )


GABRIELLA CILMI "The Water" ( to czwarte w ogóle, a pierwsze od 6 lat wydawnictwo Australijki włoskiego pochodzenia, 6 nowych utworów )


ZAPOWIEDZI:

31 stycznia debiut melodic rockowego AUTUMN'S CHILD, a więc projektu wokalisty LAST AUTUMN'S DREAM i wspomnianego nieco wyżej SECRET SERVICE, którego w latach 2016-18 także był wokalistą.


14 lutego debiut BLACK SWAN "Shake The World". Wskładzie basista JEFF PILSON z DOKKEN, gitarzysta REB BEACH z WINGER, wokalista ROBIN MCAULEY z MCAULET SCHENKER GROUP oraz perkusista MATT STARR z MR BIG czy ACE FREHLEY.


14 lutego HUEY LEWIS AND THE NEWS "Weather", pierwszy od 19 lat album studyjny z nowym materiałem, nie licząc albumu "Soulsville" z coverami z roku 2010.


28 lutego nowa płyta WISHBONE ASH "Coat Of Arms".


28 lutego także koncertowy ZZ TOP "ZZ Top: That Little Ol' Band From Texas"


31 stycznia po latach przerwy z nowym albumem powróci fińska grupa THE RAGGED SAINTS. Album zatytułowano "Sonic Playground Revisisted".


21 lutego piąty solowy album IANA PARRY'EGO "In Flagrante Delicto".


21 lutego nowa płyta PATA METHENY'EGO "From This Place".


6 marca koncertowy THE NEAL MORSE BAND "The Great Adventour - Live In Brno 2019".


Grupa ONE DESIRE na pierwszy kwartał 2020 roku zapowiada drugi album zatytułowany "Midnight Empire", a także.....


....wyrusza w trasę z THE NIGHT FLIGHT ORCHESTRA, którzy w lutym wydadzą nowy album "The Aeromance Experience".


We wrzesniu 2020 nowa płyta HELLOWEEN z wokalem...MICHAELA KISKE. Grupa już ogłasza trasę "United Alive II" 2020/2021". Czekamy!


Grupa DEAD CROSS, a więc Dave Lombardo (SLAYER, SUICIDAL TENDENCIES, MISFITS), Mike Patton (FAITH NO MORE, TOMAHAWK), Justin Pearson (THE LOCUST, RETOX) and Michael Crain (RETOX, FESTIVAL OF DEAD DEER) na 2020 rok szykuje następcę wydanego w 2017 roku debiutu )


Grupa POISON przymierza się do opublikowania nowych nagrań zapowiadających nowe wydawnictwo, pierwsze od 2002 jeśli chodzi o materiał oryginalny. Płyta z coverami "Poison'ed" ukazała się w 2007 roku.


FRONTIERS MUSIC wyda wiosną nowy album DENNISA DEYOUNGA z grupy STYX zatytułowany "26 East: Volume 1". Na płycie m.in. duet z JULIANEM LENNONEM, synem JOHNA LENNONA z THE BEATLES. Nagranie nazywa się "The Good Old Days".


WZNOWIENIA:

FOGHAT "Fool For The City" ( piąty studyjny album z 1975 roku doczekał się zreamsterowanej edycji wzbogaconej obszerną książeczką, nie dodano bonusów )
 


FOGHAT "Live" ( wydany w 1977 roku album koncertowy w nowym masteringu z bogatą książeczką, również bez bonusów )
 


EASY ACTION "That Makes One" ( drugi i zarazem ostatni album szwedzkiej grupy wydany w 1983 roku właśnie dzięki ROCK ANDY trafia ponownie na rynek w zremasterowanej wersji, na wokalu TOMMY NILSSON, na gitarze KEE MARCELLO z EUROPE, nakład limitowany do 1000 egzemplarzy, wzbogacony o trzy b-side'y z singli )
 


PRINCE "1999"( słynny wydany w 1982 roku piąty album studyjny PRINCE'A doczekał się wznowienia, album zremasterowano, a do wyboru jest aż 6 formatów 1CD albo 2 LP, 2CD albo 4LP i najobszerniejsza wersja 5CD/1DVD albo 10LP/1DVD z 35-ma wcześniej niepublikowanymi nagraniami audio i niewydanym koncertem ).
 

 

czwartek, 12 grudnia 2019

JEFF LYNNE'S ELO "From Out Of Nowhere" ( 2019 )

ROCK

Chyba nie ma wśród miłośników muzyki osoby, która nie znała by hitów "Telephone Line", "Don't Bring Me Down" czy "Confusion" grupy ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA. W latach 70-tych i 80-tych byli naprawdę niesamowitą orkiestrą choć wszystkim kierował JEFF LYNNE. Wszystko skończyło się w 1986 roku. Na nową płytę przyszło nam czekać do roku 2001 kiedy to ukazał się "Zoom". I kolejna pauza. Tym razem do...2015 roku. Ale coś tutaj nie pasowało. No tak. Nazwa. Zamiast skrótu ELO płyta podpisana była JEFF LYNNE'S ELO. I zamiast orkiestry, wielu muzyków, którzy również mieli wpływ na kształt całości, skład zespołu został okrojony do duetu bo poza LYNNE'M tylko jeszcze RICHARD TANDY. I niestety to słychać. LYNNE za sprawą niemalże chałupniczej produkcji chce powrócić do tamtych lat dzięki tej magicznej nazwie, ale mu się to niestety nie udaje. Mierna produkcja niczym wykonana na domowej roboty sprzęcie zabija nawet całkiem śliczne melodie premierowych "Help Yourself", "Losing You" czy "One More Time". Nie podobała mi się także płyta BRYANA ADAMSA "Get Up" ( 2015 ), którą to LYNNE wyprodukował. Niektóre rzeczy przemijają bezpowrotnie i choć to bardzo przykre, LYNNE nie robi nic w kierunku by....temu zaprzeczyć.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=0mc1aQS5ERQ

środa, 11 grudnia 2019

Nie żyje MARIE FREDRIKSSON ( 1958 - 2019 )

Niesamowicie smutna wieść dopadła mnie w drodze do pracy. Moja Mama zadzwoniła, mówiąc: "Nie żyje wokalistka Roxette". Choć wiedziałem o jej chorobie od kilkunastu lat to mimo wszystko człowiek nie jest w stanie przygotować się na wieść o tym, iż odszedł kolejny artysta, którego się uwielbiało i kolekcjonowało jego płyty. Nie tylko ROXETTE, ale też solowe czy nikomu w Polsce nieznany pierwszy zespół MARIE, który zwał się MAMAS BARN.

Cieszę się, że nie tylko dzisiejszym wpisem poświęciłem nieco miejsca tej artystce. Bo zazwyczaj tak jest, że gdy żyje to o nim nie pamiętamy, a później jest już niestety za późno. Ja niejednokrotnie na łamach "Muzyki z płyt" pisałem o twórczości tej szwedzkiej artystki. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę po prawej stronie hasło "Marie Fredriksson", a pojawią się odpowiednie teksty. MARIE chorowała na raka mózgu od 17 lat. To właśnie dlatego w 2002 roku odwołano trasy, a - jak się miało później okazać - płyta "Room Service" ( 2001 ) była ostatnią przed długą 10-letnią przerwą. MARIE według lekarzy miała przeżyć kilka miesięcy, udało jej się 17 lat. W 2016 roku jej menadżerka powiedziała: "Marie nie da już więcej rady". Niestety leki, które przyjmowała dokonały ogromnego spustoszenia w jej organiźmie. Udało jej się nagrać jeszcze dwa samodzielne single w 2017 roku ( również w wyszukiwarce ) jednak potem nastąpiła cisza.

Grupą ROXETTE "zaraził" mnie mój brat w latach 90tych. Kiedy on już ich uwielbiał, ja musiałem jeszcze poczekać. Miałem wtedy swoich artystów, ważniejszych, ale z czasem ROXETTE również do nich dołączył. Na szczęście pozostanie wspaniałą muzyka, wspaniałe płyty, nie do opisania uczucia towarzyszące obcowaniu z ich sztuką. Artystka zostawiła męża oraz dwójkę dzieci, JOSEFINĘ i OSCARA. Miała 61 lat.

P.S. Poniżej jedna z najpiękniejszych ballad duetu, którą dedykuje Bratu, a za nią samą dziękuje MARIE.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=JcxFiVL_A4g

THE DEFIANTS "Zokusho" ( 2019 )

HARD ROCK

Debiutancki album THE DEFIANTS wydany w 2016 roku był jednym z moich ulubionych. Nie wiadomo kiedy minęły trzy lata i grupa już anonsuje nam album numer "dwa".

THE DEFIANTS to nic innego jak kontynuowanie melodyki amerykańskiej grupy DANGER DANGER. I to wcale nie przypadek bowiem w THE DEFIANTS....aż czterech panów z tego zespołu: wokalista PAUL LAINE, gitarzysta ROB MARCELLO, basista BRUNO RAVEL oraz perkusista STEVE WEST. Gdyby dokoptować jeszcze ex-wokalistę TEDA POLEYA mielibyśmy wspomniany DANGER DANGER.

Na "Zokusho" jest identycznie jak na wydanym przed trzema laty debiucie, a może nawet jeszcze lepiej. Mocną stroną są niesamowite melodie, płynne przejścia, bliźniacze niemal brzmienie. Trudno nie pokochać takiego "Love Is A Killer", który otwiera płytę, "Standing On The Edge", a za "Hold On Tonight" oddałbym najlepszą bieliznę. Jak dobrze, że powstają jeszcze tego typu zespoły i , że są jeszcze zainteresowani słuchacze tego typu amerykańskiego grania.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=u4TMUFBSCWQ

poniedziałek, 9 grudnia 2019

OPETH "In Cauda Venenum" ( 2019 )

PROGRESSIVE ROCK

Szwedzki OPETH jest jednym z tych zespołów obok chociażby ANATHEMY, który współcześnie nie ma niczego wspólnego ze ścieżką jaką wytyczył sobie na początku swojej muzycznej przygody. No bo wyobraźcie sobie np METALLIKĘ grającą pop, albo IRON MAIDEN disco polo. Ciężko, prawda? Nie dziwię się zatem słuchaczom, że mogą czuć się nieco oszukani bowiem OPETH to już dziś zupełnie inny zespół aniżeli na chociażby płycie "Blackwater Park" ( 2001 ), piątym albumie grupy.

Zaczynali od black/death metalu, a więc od muzyki, której nie jestem wielkim fanem choć kilka płyta w swojej kolekcji bym znalazł. Dziś to zespół progresywny, a przynajmniej za taki chce uchodzić. Jedni taką zmianę mogą uznać za atut, szczególnie współcześni pseudodziennikarze szukający na siłę ciągle to nowych brzmień, debiutów itp Inni z kolei poczują się zawiedzeni chcąc zareklamować dopiero co zakupiony bilet na koncert grupy do której niegdyś czuli sympatię , a dziś nie do końca rozumieją co się dzieje. Tak się składa, że artyści są niejako wizjonerami, ludźmi poszukującymi więc mają pełne prawo do takich zmian jeśli oczywiście robią to dobrze. A OPETH robi to wyśmienicie. Oczywiście historia muzyki zna podobne przykłady zmian, które zespołom nie wyszły na dobre. Mowa tutaj chociażby o brytyjskim COLDPLAY. Pamiętajcie jednak, że ni ma niczego gorszego dla artysty niż na siłę tworzenie muzyki tylko po to by zadowolić słuchacza. Muzyk tworzy przed wszystkim dla siebie, a uznanie fanów jest tylko zapłatą za dobrze wykonaną pracę. Nie ma też niczego gorszego niż ciągłe biadolenie, że ten czy inny zespół ciągle gra to samo. I tutaj na moment możemy powrócić do IRON MAIDEN i zadać sobie pytanie; co oni mają grać innego niż ciągle to samo? Przecież to IRON MAIDEN więc tak też gra, komu się nie podoba, trudno.

Widoczne zmiany w OPETH zaczęły się już w okolicach płyt "Deliverance" ( 2002 ) i jej kontynuacji "Damnation" ( 2003 ) kiedy to do pomocy zabrał się STEVEN WILSON, ex-PORCUPINE TREE. MIKAEL AKERFELDT, a więc szef i wokalista OPETH od zawsze wyrażał swą fascynację "Drzewem jeżozwierza" stąd nietrudno doszukać się inspiracji, a także je zrozumieć. WILSON musiał mieć duży wpływ na muzyka, któremu obecnie bliżej do niego niż do samego siebie.

Przyznam, że nowa płyta OPETH jest kapitalna. Dużo znajdziemy tutaj odniesień do wspomnianych "Deliverance" i "Damnation". Mam kompletnie gdzieś narzekania malkontentów, że to już nie to. Było wystarczająco dużo czasu. OPETH od niemal dwóch dekad jest już innym zespołem i należy to zaakceptować bądź zrezygnować z kupowania ich płyt. Ciągłe narzekanie tego nie zmieni. Dla kogo najważniejsze są etykiety ten wiele straci jeśli skupi się tylko i wyłącznie na samej muzyce. Nie bacząc na szyld zostaną sowicie nagrodzeni. Dużo piękna, melancholii, smyczków, i równie pięknych gitar usłyszymy na "In Cauda Venenum". Solówka na "Lovelorn Crime" palce lizać, zmiany nastrojów w pierwszej części płyty, a więc kompozycje "Dignity" czy "Heart In Hand" to mistrzostwo świata. Odpuśćcie, dajcie się porwać tym niejednokrotnie magicznym dźwiękom, których na próżno szukać we współczesnych mediach. Mamy tutaj psychodelię lat 60tych i70tych, folk czy wreszcie rock progresywny, a więc wszystkie współczesne fascynacje AKERFELDTA. Dla tych, którzy pogodzili się z faktem grupa przygotowała najnowszy album zarówno po angielsku jak i po szwedzku. Jest także winyl i wspaniały box łączący wszystkie wspomniane opcje jednak najważniejsza jest sama muzyka, a ta na wcale nie pechowym trzynastym studyjnym dziele grupy jest przez duże "M".

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=b1vJTzhxm7g