poniedziałek, 2 października 2017

Fanclub i reedycje

Starłem się ostatnio z fanklubem pewnego zespołu, mniejsza o to jakiego. Otóż wokalista tej grupy wydał w kwietniu tego roku nowy album, a fanklub informuje, że o to w listopadzie ukaże się jego reedycja z sześcioma dodatkowymi nagraniami. Pomyślałem: szlag. Fanklub odpisał, że nikt nie narzeka, tylko ja. Dopiero gdy napisałem, że to fani danego zespołu  kupują płytę w dzień premiery czyli jako pierwsi, a teraz przyjdzie im za to zapłacić ponownie,  spuścili nieco z tonu. Czyli zwykłe naciągactwo. Z kolei ktoś kto nie jest wielkim fanem i przypadkowo kupi sobie ją w listopadzie bo gdzieś tam usłyszał i mu się spodobała dostanie bogatszą edycję. Świństwo! Co innego kiedy w dzień premiery do wyboru jest 5 edycji i można sobie wybrać czy zwykłą chce za 50 złotych czy z dołożonym DVD za przykładowo 70. Do tego napisali, że nowy singiel będzie dostępny tylko cyfrowo. Też się oburzyłem. Na co oni, że to normalne, tak funkcjonuje rynek. Więc ja znowu, że wina leży po stronie tych, którzy singli nie kupują i kradną z sieci co powoduje, że wytwórni nie opłaca się wydać nośnika fizycznego. Poza tym wiem o tym, że większość "pseudofanów" tego fanklubu posiada dyskografię ściągniętą z sieci, a potem chwali się na facebooku jeden z drugim, że kupił bilet VIP i należy do fanklubu. Wstyd! Z czym ktoś taki podejdzie do artysty po autograf? Z em-pe-trójką? Ostatnio świętowali 25 lecie wydania jednej z płyt tego artysty. Datę przepisali z wikipedii. Błędną rzecz jasna, bo często takie owa encyklopedia podaje. Kiedy wysłałem im rachunek zakupu tej płyty z datą inną niż ta, którą tak dumnie świętowali, nikt mi juz nie odpisał.

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz