INDIE ROCK
Skład zespołu to: Dolores O’Riordan (The Cranberries), Andy Rourke (między innymi The Smiths, The Pretenders, Sinead O’Connor) oraz Ole Koretsky (producent i DJ mieszkający w Nowym Jorku). Jest to być hołd złożony muzyce elektronicznej oraz new wave
Z tą płytą miałem przeróżne problemy. Zapowiedziana była na koniec maja tego roku. Później data jej wydania została przełożona, a na wydanie promocyjne się nie załapałem. Postanowiłem poczekać. Moje wyczekiwania zostały nagrodzone dopiero...we wrześniu gdyż płyty....w ogóle nie było na sklepowych półkach.
Niestety album okazał się bardzo przeciętny by nie powiedzieć nudny. Pierwszy utwór na płycie, który jest jednocześnie jednym z singli go promujących okazał się jednym ciekawszych. Nazywa się "Curvy" i łączy w sobie muzykę rockową takiego oblicza jakie znamy z grupy THE CRANBERRIES z elementami delikatnej elektroniki, która się nie rozpycha a jest jedynie tłem. Samą DOLORES słyszymy tutaj w chórkach, a i w zwrotkach nie śpiewa solo. Robi to za to w następnym "Chynamite". Kiepsko zaczyna się robić od nagrania "Gunfight", który jest bardzo nowoczesny i kompletnie mi nie pasuje do muzyków tworzących ten album. Rozumiem, że artyści wydający solowe dzieła ( w tym przypadku z takowym nie mamy do czynienia ) pragną zrobić coś zupełnie innego niż w swoich grupach macierzystych lecz tego rodzaju zabiegi do mnie kompletnie nie trafiają. Poza tym największa wada płyty to kiepskie kompozycje. Na sam aranż mógłbym nawet przymknąć oko jednak muzyka tego nie wynagradza. Nagranie "Underwater" to jakaś porażka. Brzmieniowo przypomina dokonania muzyków z trip-hopowego ( nie mylić z pieprzonym hip-hopem nie mającym nic wspólnego z muzyką ) MASSIVE ATTACK lecz sama kompozycja słabiutka. Najładniej jawi nam się finał w postaci singlowego "Loosen The Noose", który słusznie nim został. Cóż, być może założony cel uda się osiągnąć na kolejnym albumie.
POSŁUCHAJ:
https://www.youtube.com/watch?v=YWo-tNkHnOE
Pozdrawiam
OSKAR PENDYK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz