Był 2001 rok kiedy w jednych z poznańskich rozgłośni radiowych wpadłem na wieczorną pogawędkę z pewnym pasjonatem muzyki, którego serdecznie pozdrawiam. Otrzymałem w tedy w podarku promocyjny egzemplarz nieznanej mi szwedzkiej grupy EVERGREY. Jak się okazało był to ich już trzeci album studyjny i do dziś śmiem twierdzić, ze najlepszy. Ależ byłem wtedy pod wpływem ich muzyki. Do tego ten niesamowity wokalista TOM S. ENGLUND. Od tego czasu rzecz jasna kibicowałem grupie kupując ich wszystkie płyty, a także zdobywając dwie wcześniejsze.
Muzycy nigdy już nie zdołali pobić albumu "In Search Of Truth" jednak z wypiekami na twarzy na każdym kolejnym wydawnictwie wyłapywałem przynajmniej kilka cudownych kompozycji. Ten rok zaczął się wyjątkowo dobrze, a to za sprawą wielu cudownych płyt jakie się ukazały. Dobrych bądź bardzo dobrych płyt. Jedną z takich właśnie najnowsze 11-te studyjne dzieło Szwedów. Płyta momentami jest cudowna, grupa wciąż gra swoje, a przy tym cały czas zaskakuje. Już otwierający "A Silent Arc" dawał nadzieję na kawał dobrej muzyki. Klimat rodem z łodzi podwodnej z tym nagraniu daje porażający efekt. Zapewniam, że dalej jest jeszcze lepiej. Genialne rozwinięcie części instrumentalnej w nagraniu "Weightless" również na wagę złota. Genialny refren w "A Secret Atlantis" jak również wykończenie nagrania, przepiękny "Departure", przebojowy "The Beacon", genialny finał "This Ocean"...Można by tak wymieniać i wymieniać. Płyta została wydana przez AFM RECORDS na winylach w aż...w dziesięciu różnych kolorach m.in. zielonym, żółtym czy pomarańczowym, a także na CD w plastiku oraz droższym digipaku. Wszędzie jednak mamy komplet dziesięciu nagrań więc niczego nie tracimy. Pozostaje dylemat jakie opakowanie wybrać, jaki kolor winyla i oddać się tej niesamowitej muzyce.
POSŁUCHAJ:
https://www.youtube.com/watch?v=J1vedv2gPio
Pozdrawiam
OSKAR PENDYK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz