wtorek, 18 lipca 2017

RHAPSODY OF FIRE "Legendary Years" ( 2017 )

SYMPHONIC POWER METAL

Włoska grupa płytowo debiutowała w 1997 roku genialnym - zaznaczam - genialnym albumem "Legendary Tales". Kilkudziesięcioosobowe chóry, orkiestra, wirtuozeria, na każdej płycie niesamowite intro, talent do niesamowitych kompozycji i głos FABIO LIONE sprawiały, że nikt tak nie brzmiał. I w zasadzie nie brzmi do dziś choć po nim pojawiły się setki naśladowców pozostający jednak bladymi kopiami. Do tego genialne okładki. Pozycję zespołu ugruntował drugi album "Symphony Of Enchanted Lands" wydany zaledwie po rocznej przerwie. Później gitarzysta zespołu LUCA TURILLI na uboczu zaczął wydawać albumy solowe równie dobre jak zespołowe. Wszystko trwało do mniej więcej 2006 roku kiedy zespół wydał szósty album "Triumph Or Agony". Ze względów prawnych muzycy zostali zmuszeni do zmiany nazwy, która okazała się być opatentowaną. Nie chcąc zmieniać genialnego loga "Rhapsody" postanowiono dopisać poniżej słowa "...Of Fire". Być może rozwiązanie najlepsze z możliwych jednak pozostał pewien niesmak. Aż do 2010 trwały kłopoty zespołu z wytwórnią i jego powrót nastąpił dopiero w 2010 roku albumem "The Frozen Tears Of Angel", świetnym jednak już bez tego "czegoś". Zapowiadany drugi album drugiego projektu TURILLI'EGO o nazwie LUCA TURILLI'S DREAMQUEST nigdy się nie ukazał.

Rok później przy kolejnym "From Chaos To Eternity" w tym samym 2011 roku odszedł gitarzysta DOMINIQUE LEURQUIN, a latem tego samego roku współzałożyciel, gitarzysta, a co najważniejsze współkompozytor LUCA TURILLI. To był wielki cios dla fanów i strach zarazem co dalej ? Z pełnym błogosławieństwem muzyk zostawił prawa do korzystania z marki "RHAPSODY OF FIRE" jednak to już nie było to. Założył też jakby drugi RHAPSODY o nazwie "LUCA TURILLI'S RHAPSODY, do którego trudno mi się było przekonać, a który z pewnością nie jest tak doskonały jak początkowe dzieła macierzystego RHAPSODY.

Grupa się jednak nie poddała i w 2013 roku już bez TURILLI'EGO wydała "Dark Wings Of Steel". I choć daleko mu do ideału to jednocześnie stosunkowo blisko. Niestety kolejny "Into The Legend" ( 2016 ) jest o wiele słabszy. Nowe czasy zabiły też wydawanie singli i choć powstały do nich okładki to jednak pozostają tylko i wyłącznie wydawnictwami ( bleee... ) cyfrowymi. We wrześniu 2016 roku stała się rzecz niewyobrażalna: odszedł wokalista FABIO LIONE i obecnie ALEX STAROPOLI jest jedynym oryginalnym członkiem będącym w zespole od samego początku. Stara gwardia w "oryginalnym" składzie ( bez STAROPOLI'EGO!!! ) ma ruszyć w jednorazowe tourne z okazji 20-lecia debiutu. W świecie heavy metalu mówi się głośno o tym, iż to właśnie ALEX STAROPOLI jest tym, przez którego posypał się oryginalny skład. To ponoć rodzaj dyktatora jakim jest JON BON JOVI ( z grupy odszedł gitarzysta RICHIE SAMBORA ).

Nowym wokalistą RHAPSODY OF FIRE został GIACOMO VOLI i chociaż źle nie śpiewa to ma jedną podstawową wadę: nie jest FABIO LIONE. Bo któż z nas lubi kiedy z ulubionego zespołu odchodzi wokalista i jest zastępowany innym? ALEX STAROPOLI ciągnie wózek dalej i właśnie na rynek wypuścił kompilację 14-tu wybranych kompozycji z lat 1997-2002 nagranych na nowo, ale z wokalem GIACOMO VOLI'EGO. Trudno mi nawet to oceniać. Nie ma już FABIO LIONE i już się nie przestawię. Ciekaw jestem co będzie dalej jednak ostatnie wydarzenia w obozie Włochów nie napawają optymizmem.

POSŁUCHAJ:
https://www.youtube.com/watch?v=ti-qWQaVlO4

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz