poniedziałek, 12 lutego 2018

KAYAK "Seventeen" ( 2018 )

PROGRESSIVE ROCK

Początki tej holenderskiej grupy sięgają roku 1973. To wtedy ukazała się ich debiutancka płyta "See See The Sun". Trzonem kwintetu byli wówczas TON SCHERPENZEEL - klawiszowiec, kompozytor i współzałożyciel, MAX WERNER - wokalista, oraz PIM KOOPMAN -perkusista. W 1978 roku na szóstym wtedy albumie "Phantom Of The Night" w roli wokalisty pojawił się EDWARD REEKERS ( prezentowałem jego solowy album "The Last Forest" z 1981 roku ). Co ciekawe, REEKERS był wcześniej wielkim fanem grupy, z kolei dotychczasowy wokalista MAX WERNER przesiadł się na...perkusje. To właśnie na "Phantom Of The Night" pojawił się niesamowity klasyk grupy "Ruthless Queen". Nieco wcześniej kwintet przeobraził się w septet. W 1981 roku panowie nagrali ostatni album "Merlin" ( kolejny klasyk "Niniane ( Lady Of The Lake )" ).

Oczywiście w czasie gdy grupa świętowała swoje triumfy mnie nie było jeszcze na świecie. Nazwę KAYK poznałem w 2000 roku. To wtedy do pewnego sklepu, w którym zaopatrywałem się w muzykę, a który zajmował się sprowadzaniem płyt z całego świata dotarła płyta "Close To The Fire", dopiero świeżo co wydana będąca powrotem grupy po 19 latach milczenia. I znów kwintet, znów WERNER za mikrofonem. Album okazał się moją "Płyta roku 2000". To był po prostu obłęd. Już rok później grupa poszła za ciosem wydając kolejny album "Night Vision", wcale nie odstający muzycznie choć zaszokował nowym wokalistą jakim został BERT HEERIK. WERNER z powodów zdrowotnych musiał zrezygnować. Grupa stała się sekstetem. Grupa nagrywała kolejne albumy, a w 2005 postanowiła nagrać podwójną rock operę "Nostradamus -The Fate Of Man". Grupa do projektu zaprosiła mnóstwo gości, w tym także wokalistki. I wtedy zaczęły się kłopoty. Choć na kolejnej płycie "Coming Up For Air" ( 2008 ) w roli wokalisty powrócił EDWARD REEKERS to pojawiła się także wokalistka CINDY OUDSHOORN. Grupa zaczęła wchodzić na niebezpieczne rejony rozciągniętych oper rockowych, wokalne obowiązki przejęły kobiety, muzycznie zaś było coraz gorzej. Na dodatek z grupy odszedł PIM KOOPMAN, wieloletni perkusista. Grupa obniżała loty z każdym albumem choć na każdym można był o znaleźć "to coś". Wydawało się, ze nie ma już nadziei na stary dobry KAYAK. Nadzieję odebrała kolejna podwójna rock opera "Cleopatra -The Crwon Of Isis" ( 2014 ).

Mniej więcej na początku 2017 roku szef zespołu TON SCHERPENZEEL zapowiedział, iż pracuje nad kolejnym albumem, który ma definitywnie zamknąć temat oper rockowych ( "Cleopatra" miała być ostatnią z trylogii ). Obiecał, iż powróci do dawnego blasku jakim świeciła grupa. Kilka miesięcy później poznaliśmy szczegóły. Otóż zmianie uległ skład zespołu. Polecieli wszyscy poza oczywiście SCHERPENZEELEM. Grupa stała się ponownie kwintetem, wokalne obowiązki przejął BART SCHWERTMANN, a chociażby na gitarze gra KRISTOFFER GILDENLOW z popularnego PAIN OF SALVATION. Co bardzo cieszy, głos SCHWERTMANNA ma bardzo podobną barwę do swoich poprzedników. Śmiem twierdzić, iż ktoś niewtajemniczony może nawet nie zauważyć różnicy. Zresztą grupa zawsze miała szczęście do wokalistów na tyle do siebie podobnych i ciekawych, iż sama zmiana rzeczywiście okazała się zmianą dobrą. Świetne brzmienie, świetna produkcja, kapitalny wokalista, wciąż to samo cudne logo... Płyta staje się lepsza z każdym przesłuchaniem. Każdy fan tej grupy od razu pokocha 12-minutowy "La Peeregrina", instrumentalny "Ripples On The Water" z ANDY'M LATIMEREM z grupy CAMEL na gitarze czy mój ulubiony, obłędny ponad 10-minutowy "Cracks". SCHERPENZEEL czuł się podczas nagrywania albumu właśnie jak 17-latek co słychać. Stąd też tytuł płyty. Poza tym to też 17-ty album w dyskografii. To wciąż ten sam KAYAK. Dowodem niech będzie singlowy "La Peregrina".

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=T3kyZ50Ibqo

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz