środa, 9 września 2020

ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA część 3

CRAIG ARMSTRONG "Mrs Lowry & Son" ( 2019 )

MUZYKA FILMOWA

Ostatnimi laty kraina snów zwana "Hollywood" bardzo się zmieniła. Odkąd zarzucono komisji do spraw Oscarów, że ta pomija czarnoskórych aktorów, wszystko zostało wywrócone do góry nogami by nie powiedzieć bardziej ordynarnie używając pewnej części ciała. Otóż na kolejnych "Oscarach" nagrody dla czarnych wręcz się posypały, scenariusze filmowe zaczęto przerabiać, gdzie dotąd w zamyśle był biały, zmieniono na Afroamerykanina itd. Niedawno doszedł też temat LGBT, i w tym temacie dzieje się dokładnie to samo. Ostatnio oglądałem ze 3 filmy z gatunku "dramat" i w każdym poruszono te kwestie, mimo, że sam obraz o nich nie traktował. W jednym nawet nie ma ani jednej lesbijki, ani jednego geja, osoby biseksualnej czy transpłciowej, ale musiało paść dosłownie jedno zdanie: ( mówi mężczyzna ) : "Nie, to nie ja, to mój były chłopak". Oczywiście nie mam nic przeciwko, uwielbiam ELTONA JOHNA i nie obchodzi mnie co robi w sypialni, ale wszystkie filmy aż kipią od powyższych wstawek, bo wytwórnie ubezpieczają się w ten sposób na wypadek oskarżeń o nietolerancję. Pominę fakt, że filmy są coraz gorszej jakości, eksploatowane są wciąż te same tematy, a od słowa superbohater wspomniana nieco wyżej część ciała daje o sobie znać.

Są jednak wyjątki. Takich filmów jak "Pani Lowry i syn", o którym dziś mowa, nie robią duże wytwórnie, nie reklamuje się ich specjalnie, bo i widzów z wyostrzoną wrażliwością, empatią i pragnących przeżyć film, który porusza, coraz mniej. Obraz opowiada o artyście LAURENCE STEPHENIE LOWRY'M mieszkającym ze swoją apodyktyczną matką Elizabeth, która, będąc zgorzkniałą kobietą, ze wszystkich sił stara się zniechęcić syna do swojej pasji czyli malowania. Słusznie, iż najmocniejsze są zawsze te najbardziej toksyczne więzi. To powieść o pasji zrodzonej z odrzuconej miłości, o portretowaniu tego świata, o który nikt się nie upomina, ale przede wszystkim o przynależności – do matki, miejsca, statusu majątkowego i społecznego. Dodam, iż historia prawdziwa napisana przez samo życie. Wystarczającą rekomendacją  - jeśli nie fabuła - to z pewnością obsada powinna zachęcić co bardziej wrażliwych, ale i o nieco bardziej wyrafinowanym guście widzów. W roli L.S. LOWRY'EGO wystąpił TIMOTHY SPALL, szerszej widowni znany z "Harry'ego Pottera" czy "Pana Turnera" z kolei w rolę matki wcieliła się genialna VANESSA REDGRAVE znana z "Listów do Julii" czy "Przerwanej lekcji muzyki".

Muzykę skomponował CRAIG ARMSTRONG ( ten sam od filmów "Kolekcjoner kości" z DENZELEM WASHINGTONEM, "Bridget Jones 3" z RENEE ZELLWEGER czy "Wielki Gatsby" z LEONARDO DiCAPRIO ). Posłuchajcie chociażby pięciu pierwszych kompozycji na tej  płycie w jak subtelny sposób kompozytor oddał dramaturgię panującą na planie, smutny wyraz twarzy LOWRY'EGO czy Anglię tamtych czasów. a więc pierwsze dekady XX wieku. Majstersztyk, po seansie którego myślisz o filmie jeszcze dłuuugo po zakończeniu.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=9y5RHT2JAvc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz