poniedziałek, 28 października 2019

YOGI LANG "A Way Out Of Here" ( 2019 )

PROGRESSIVE ROCK

Dzięki uprzejmości YOGI'EGO LANGA od jakiegoś czasu jest mi dane cieszyć się jego najnowszym, drugim solowym albumem, który oficjalnie w sprzedaży pojawi się dopiero ( już!!! ) 8 listopada. Dopomógł w tym kolega ANDRZEJ: bardzo dziękuje. YOGI LANG to oczywiście wokalista niemieckiej grupy RPWL, która od lat cieszy się w naszym kraju coraz większą sympatią. Każdego zainteresowanego odsyłam do posłuchania ich płyt, a także pobocznych projektów poszczególnych muzyków, jednakżeby podgrzać atmosferę , powiem, iż fanatycy PINK FLOYD będą wniebowzięci.

Podczas kwietniowego koncertu RPWL w naszym kraju udało mi się porozmawiać z YOGIM LANGIEM ( także zrobić wspólne zdjęcie, na które chętnie zawsze się zgadza, co nie dziwi, to bardzo pogodny człowiek ) i już wtedy zapewniał, iż płyta jest nagrana i czeka na wydanie w okolicach jesieni. Słowa dotrzymał.

"A Way Out Of Here" różni się nieco od wydanego przed dziewięcioma laty "No Decoder". Jest przede wszystkim przystępniejsza, łatwiejsza w odbiorze, po prostu piosenkowa. Tamta była raczej dla tego wysublimowanego słuchacza, trudniejsza. co nie znaczy, że ten "piosenkowy słuchacz" jest gorszy. Choć nie znajdziemy tutaj takich nieco złożonych form jak "Sacrifice" czy "A Million Miles Away" ze wspomnianego debiutu to nowego dzieła słucha się wspaniale. Otwierający go blisko 10-minutowy "Move On" po pierwszych taktach z kim i z czym mamy do czynienia. Cała bateria dobrze nam znanych syntezatorów zdradza wszystko. Muzyk nie ucieka zbytnio od macierzystego RPWL, nie kombinuje, jest szczery, jest sobą i to się sprawdza. Wspaniałe żeńskie chórki tylko upiększają powyższą kompozycję. Tytułowy "A Way Out Of Here" ma tę moc przeboju co kompozycja "Roses", którą RPWL wykonał wspólnie z RAYEM WILSONEM, ex-wokalistą GENESIS. Zresztą utwór wybrano na singla, a sam teledysk ( do obejrzenia poniżej )...może zaskoczyć niejednego fana artysty. Wspaniała ballada "Shine On Me" to w zasadzie RPWL. Wszystko tutaj dobrze znamy, aranżacje, grę KELLE WALLNERA ( na co dzień gitarzysty RPWL ), wspaniałe solówki, których zresztą na płycie cała masa. "Don't Confuse Life With A Thought" ma w sobie coś z THE BEATLES choć brzmi jak...stary dobry RPWL. "Love Is All Around" nadaje się na kolejnego singla brzmieniowo nawet zahaczając o grupę OASIS i braci GALLAGHER. Tak jak w przypadku "No Decoder" mamy takze utwór instrumentalny "Early Morning Light". Finałowy "I'll be There For You" to ponownie żeńskie chóri z początku tej płyty i znów ta moc czegoś co nie jest piosenką, a utworem bądź kompozycją.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=t_K0K3jVJnA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz