POP
Pod szyldem FROKEDAL kryje się nikt inny jak wokalistka ANNE LISE FROKEDAL znana z nieistniejącego już norweskiego kwartetu HARRYS GYM, który to nagrał tylko dwa albumy w latach 2008-2010.
Jej pierwsza solowa płyta nie przynosi zbytnich zmian stylistycznych. Jest to pop z elementami indie-folkowymi. Mówiąc pop mam na myśli pop z najwyższej półki, a nie ten jaki można znaleźć w polskich stacjach radiowych. Bardzo przyjemna, melodyjna muzyka do słuchania. Na płycie słychać kontrabas, gitarę akustyczną jak np w świetnej balladzie "The Man Who Isn't Here". Przebojem promującym album mógłby się stać z pewnością "Cherry Trees" czy bardzo klimatyczny "W.O.Y.", który tę płytę nota bene otwiera. Mnie bardzo przypadły do gustu żywiołowy "The Sign" z delikatnie słyszalną mandoliną w tle czy fantastyczny "Misery" z rewelacyjnym refrenem. Komu mało pięknych melodii niech posłucha następnego, wstrząsającego "Dream Master". Niespełna cztery minuty, a ile się tam dzieje. Cóż za melodyka, mrok i - modne ostatnio słowo - zdołowanie. Weselej robi się w następnym "Don't Look Back". Ponownie nieco posępniej robi się w nagraniu "Demented Times", któremu dramaturgii dodaje niesamowity głos pani FROKEDAL. Wspaniały refren, a w nim ( po drugiej zwrotce ) dochodzą wspaniałe klawisze. Kolejny materiał na przebój to nagranie "Kid". Płyta kończy się wspaniałym "Eclipse".
Polecam wszystkim miłośnikom nastrojowej muzyki na wysokim poziomie ten album. Jest jednak zła wiadomość: płyta jest w Polsce nie do kupienia co - niestety - nie powinno nikogo dziwić. Piękne rzeczy są jakoś u nas pomijane, chłamu jednak ci u nas dostatek. Do odsłuchu nagranie "The Sign".
POSŁUCHAJ:
https://www.youtube.com/watch?v=nLFXwsJ6jtQ
Pozdrawiam
OSKAR PENDYK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz