wtorek, 26 stycznia 2016

DAVID BOWIE "Blackstar" ( 2016 )

ROCK

DAVIDEM BOWIE'M zainteresowałem się dość późno bo w 1999  roku za sprawą genialnej płyty "Hours..." właśnie wtedy wydanej. Później przyszedł czas na równie fenomenalne "Heathen" ( 2002 ) oraz "Reality" ( 2003 ). I kiedy bardzo polubiłem tego artystę, on postanowił zrobić bardzo długą przerwę, która jak wiemy trwała 10 lat aż do roku 2013 kiedy to ukazała się kapitalna, potwierdzająca wielkość tego artysty płyta "The Next Day". Ja oczywiście przed 1999 roku znałem i uwielbiałem płyty pokroju "Let's Dance" ( 1983 ) czy "Space Oddity" ( 1969 ), ale dopiero coś mnie ruszyło we wspomnianym 1999 roku. I tak już zostało. Jak wielkim artystą był DAVID BOWIE niech zaświadczy o tym jego najnowszy i niestety ostatni album "Blackstar". Choć TONY VISCONTI, amerykański producent muzyczny także wielu jego płyt, daje nadzieje fanom wspominając w jednym z ostatnich wywiadów, iż BOWIE dzwonił do niego na kilka dni przed śmiercią i rozmawiał na temat kilku utworów jakie udało mu się jeszcze przed śmiercią zarejestrować. Być może kiedyś je usłyszymy.

Album "Blackstar" intrygował już od samego początku bardzo tajemniczą okładką, skromną listą utworów, których jest tylko siedem, ale także czasem trwania utworu tytułowego - blisko 10-minutowym "Blackstar". Muzyk śpiewa w nim bardzo tajemniczo, wydaje się nieco inaczej ,bardziej mrocznie, momentami nawet skomplikowanie. Niesamowite wstawki jazzowe. I ta zmiana nastroju pod koniec czwartej minuty tego nagrania. A i stary, dobry wokal powraca. Cóż za nagranie. Kolejny "'Tis A Pity She Was A Whore" znamy już z wydanego w 2014 roku zbioru "Nothing Has Changed". I znów ten niesamowity saksofon pobrzmiewa identycznie jak w poprzednim "Blackstar". Tutaj mamy bardziej przystępnego BOWIEGO. Bo chyba każdy słyszy, iż nagranie "Blackstar" nie należy do nagrań łatwych. Następny "Lazarus" to po prostu bomba rozrywająca na strzępy. Szokujące nagranie, które do wielu z nas dotarło dopiero po tym co stało się 10 stycznia 2016 roku. Ależ niesamowity i bardzo smutny teledysk zarazem nakręcono do tego utworu ( do obejrzenia i posłuchania poniżej ). Fenomenalne nagranie  przepięknym refrenem. Bardzo mroczna płyta. Inaczej być nie mogło. Nagranie "Sue ( Or In A Season Of Crime ) również poznaliśmy nieco wcześniej. Tutaj również otrzymujemy BOWIEGO trudniejszego, tajemniczego i intrygującego. Nie inaczej jest w "Girl Loves Me". Bardzo ciekawy utwór ze słyszalnymi w tle wstawkami elektronicznymi. Potem następuje "Dollar Days", piękna kompozycja kojarząca się z jego wcześniejszą twórczością choć jak wiemy artysta na każdej płycie jest troszeczkę inny. Refren wbija dosłownie w fotel i do tego powracający, jazzowy klimat z tym - smutnym, przygnebiającym wręcz saksofonem. Jedna z najlepszych jego kompozycji. I to zaskakujące zakończenie. Równie wspaniale prezentuje się finał albumu w postaci nagrania "I  Can't Give Everything Away". Według mnie stylistycznie idealnie pasuje na koniec.....I to już niestety KONIEC.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=y-JqH1M4Ya8

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz