wtorek, 6 października 2015

DURAN DURAN "Paper Gods" ( 2015 )

POP - ROCK / NEW WAVE / SYNTHPOP

Niestety, znów się nie udało. Gdzie utwory typu "Ordinary World" czy "Come Undone"? Grupa nagrywająca od 35 lat ostatnio zalicza same wpadki a to dlatego, że na siłę chce się odmłodzić. Jak MADONNA. I jest to absolutnie bez sensu ponieważ: młodzi mają swoją muzykę a SIMON LE BON i spółka przez takie zabiegi tracą zagorzałych fanów.

Istną masakrą ( jak w tytule ) był album z 2007 roku "Red Carpet Massacre", który wyprodukował człowiek nie mający zielonego pojęcia o muzyce czyli TIMBALAND. Grupa później zapowiedziała powrót do "normalności" z czego się w pełni wywiązała a to za sprawą płyty następnej "All You Need Is Now" ( 2010 ), płyty wspaniałej a to chociażby dzięki nagraniu tytułowemu.
Niestety od tamtej pory minęło 5 lat i grupa znów zatęskniła za eksperymentami.

Płytę otwiera dziwny przydługawy utwór tytułowy "Paper Gods". Potem mamy fatalny "Last Night In The City", taka rąbana sieczka jaką mamy w stacjach pokroju RMF, ESKA czy tym podobnych tworach. Utwór "You Kill Me With Silence" broni tylko zgrabny refren bo o fajnym brzmieniu nie ma mowy. "Danceophobia" to kolejny przykład niemocy twórczej zespołu. Dość fajny jest singlowy "What Are The Chances" z świetnym solo gitarowym w trzeciej minucie choć daleko mu nagrań zespołu z czasów ich świetności. "Sunset Garage" czy "Change The Skyline" są bardzo fajnymi piosenkami, a drugi z wymienionych może się bardzo kojarzyć z grupą BEE GEES.

Płyta posiada 12 nagrań w wersji podstawowej oraz 15 w wersji deluxe. Jedno z nagrań dodatkowych na bogatszej wersji deluxe to świetny utwór na miarę starego DURAN DURAN.

Aby przez chwilę zapomnieć o tym co robi obecnie ten zespół proponuję posłuchać poniżej nagrania "Ordinary World" i przekonać się do czego ten zespół był zdolny w 1993 roku.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=TreNe5D8OXE

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

poniedziałek, 5 października 2015

STRATOVARIUS "Eternal" ( 2015 )

POWER METAL

Fiński power metalowy STRATOVARIUS nagrywa od 1989 roku. Mózgiem w zespole był TIMMO TOLKKI, który niestety odszedł z zespołu w 2008 roku. Stworzył arcydzieła w postaci płyt "Visions" ( 1997 ), "Destiny" ( 1998 ) czy "Elements" ( 2003 ). Był dla zespołu tym czym dla RHAPSODY OF FIRE był LUCA TURILLI. Pytanie brzmiało: jak grupa sobie poradzi bez szefa?

Grupa bez TOLKKI'EGO nagrała już cztery albumy. O ile na pierwszym bez niego "Polaris" ( 2009 ) było słabiutko o tyle na następnych dwóch "Elysium" ( 2011 ) czy w szczególności "Nemesis" ( 2013 ) było tak jakby gdzieś TOLKKI niedaleko stał i pomagał grupie. Jak jest tym razem?

Różnie. Świetny otwierający "My Eternal Dream" powala. Galopada, solówki i cudowne wyciszenie w okolicach 5 minuty i 40 sekundy. Następny singlowy "Shine In The Dark" niczym nie odbiega od swego poprzednika. Rewelacyjnie dzieje się na pozycji numer 3 czyli "Rise Above It". Niestety później następuję rozczarowanie w postaci 3 dość przeciętnych nagrań. Kapitalnym, może i najlepszym na albumie jest nagranie kolejne "Man In The Mirror". Co za utwór. Polecam też genialną balladę "Fire In The Sky". To stary dobry STRATOVARIUS. Płytę kończy ponad 11-minutowa suita, która mimo wręcz genialnych momentów jako całość nie powala.

UWAGA! Na japońskiej wersji płyty mamy dwa bonusy i to w samym środku płyty. Na pozycji numer 6 mamy ponad 2-minutowe, fatalne nagranie instrumentalne "Endless Forest". Nie wiem po co zespół je zamieścił na albumie. Ale nagranie numer 7 to już inna bajka. Absolutnie rewelacyjne nagranie. Nazywa się "Giants" i szkoda, że usłyszą je tylko Japończycy ( i najzagorzalsi fani ).

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=--RFWXDr20I

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

niedziela, 4 października 2015

LIZZ WRIGHT "Freedom & Surrender" ( 2015 )

JAZZ

Pięć lat oczekiwań i wreszcie jest nowa płyta. Chociaż niestety nie jest to album tak udany jak debiut "Salt" z 2003 roku. Ale tamtego dzieła podejrzewam iż pani WRIGHT nie zdoła już przebić.

Album rozpoczyna się nagraniem "Freedom" niezbyt odpowiadającym mi stylistycznie czy brzmieniowo. LIZZ WRIGHT takiego utworu nie miała jeszcze w swoim repertuarze. Dwa kolejne "The Game" czy "The New Game" też zbytnio do mnie nie przemawiają choć są lepsze od tak zwanego "otwieracza" (nagranie otwierające album ). Dopiero od utworu następnego "Lean In" to "stara" LIZZ. Chociaż śpiewa tu nieco inaczej niż na pozostałej części płyty. Kapitalnym nagraniem jest "Right Where You Are" wykonywane tutaj w duecie z GREGORY'M PORTEREM.
Na albumie mamy też tzw. "przeróbki" czyli covery m.in nagranie szóste. Ja pie.......e!!! Co za utwór. Nazywa się "River Man" i to jest arcydzieło. Dla takich nagrań warto żyć. Jest to nagranie z repertuaru NICK'A DRAKE'A z albumu "Five Leaves Left" ( 1969 ). . Poza wspomnianą przeróbką "River Man" mamy też nagranie "To Love Somebody" z repertuaru BEE GEES. Absolutnym arcydziełem jest przecudowna ballada "Here And Now", niczym wyjęta ze wspomnianego dziś albumu "Salt" ( 2003 ).

Producentem płyty jest LARY KLEIN a więc producent płyt takich artystów jak chociażby JONI MITCHELL, MADELEINE PEYROUX czy TRACY CHAPMAN. Płyta ukazuje się też dla nowej wytwórni Concord Music Group.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=Ye19MlCiEPg

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

sobota, 3 października 2015

A-HA "Cast In Steel" ( 2015 )

POP - ROCK

Wróciło stare logo zespołu, jest i ALAN TARNEY a więc producent trzech pierwszych płyt zespołu. I jest cudownie. Tak pięknej płyty tego zespołu się nie spodziewałem.

Tytułowy "Cast In Steel", który ten album otwiera przypomina mi czasy kiedy grupa wróciła po raz pierwszy w 2000 roku po 7 letniej przerwie. Tam album "Minor Earth, Major Sky" ( 2000 ) też otwierał cudowny utwór. Tak jest i tutaj. Później mamy singlowy "Under The Makeup" idealny zresztą na singla. "The Wake" to nagranie kolejne bez którego nie wyobrażam sobie tygodnia. Płyty słucham niemal codziennie. Nagranie "Forest Fire" przypomina mi ich przebój "Take On Me" z 1985 roku. Tutaj też mamy podobną aranżację, styl i klimat. Jednym z najlepszych na albumie to nagranie "Door Ajar", który ponoć ma być drugim singlem. Później mamy cudowną balladę "Living At The End Of The World" a kolejny "Mythomania" mógłby stać się przebojem. Gdybyśmy żyli w innych czasach oczywiście. Album zamyka utwór "Goodbye Thompson" choć na tle tak pięknego albumu to nagranie wydaje się być tym najsłabszym.

Grupa zapowiedziała przed wydaniem tego albumu, iż jest to ich ostatni album. Miejmy nadzieję, że tak się jednak nie stanie. Bo czy można wierzyć tym trzem panom skoro dwukrotnie nie dotrzymali słowa?

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=uL779EjNA5A

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

piątek, 2 października 2015

NOWOŚCI PŁYTOWE część 40 ( 196 )

PREMIERY TYGODNIA:

OZONE "Self Defence" ( grupę tworzą CHRIS OUSEY, STEVE OVERLAND oraz MIKE SLAMER )



DEMON'S EYE "Under The Neon" ( nowy projekt DOOGIE'GO WHITE'A, który śpiewał m.in w grupach PRAYING MANTIS, CORNERSTONE, LA PAZ czy RAINBOW )
 


QUEENSRYCHE "Condition Human"


THE WINERY DOGS "Hot Streak"


JOE BONAMASSA "Live At Radio City Music Hall" ( album koncertowy w formatach CD/DVD lub CD/BLU-RAY do wyboru )


EDITORS "In Dream" ( wersja deluxe zawiera dodatkowy drugi dysk )
 


SARAH MCLACHLAN "The Classic Christmas Album"
 


EMILY KINNEY "This Is War"



IAMX "Metanoia"
 
VA "A Salute To The Thin White Duke - The Songs Of David Bowie" ( album z piosenkami DAVIDA BOWIE'GO w wykonaniu artystów grających na co dzień indie rocka )



RAMMSTEIN "In Amerika" ( album koncertowy na CD , DVD lub BLU-RAY do wyboru )
 


DEF LEPPARD "Let's Go" ( singiel promującvy album "Def Leppard" - premiera 30 października )

JEFF LYNNE'S ELO "When I Was A Boy" ( singiel promujący album "Alone In The Universe" - premiera 13 listopada.
 



ZAPOWIEDZI:

13 listopada ukaż się pierwsza od 14 lat płyta ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA "Alone In The Universe" ( choć pod szyldem JEFF LYNNE'S ELO )
 


Nowa płyta grupy STRYPER "Fallen" ukaże się 16 listopada i zawierać będzie m.in cover grupy BLACK SABBATH "After Forever".
 


SAMMY HAGAR potwierdza to czemu niedawno zaprzeczał: będzie nowa płyta zespołu CHICKENFOOT. Grupa zarejestrowała już pierwszy utwór "Before I Die", który wkrótce zaprezentuje.

GRAHAM BONNET BAND podpisał kontrakt z wytwórnią FRONTIERS RECORDS na wydanie nowego albumu na początku 2016 roku.

4 grudnia ukaże się koncertowy album HAREM SCAREM "Live At The Phoenix" w formacie 2CD/DVD oraz na BLU-RAY.


23 października ukaże się koncertowy album JOHNNY'EGO MARRA "Adrenalin Baby"
 


22 stycznia 2016 roku nowa płyta grupy TINDERSTICKS "The Waiting Room".

KONCERT:

BLACK SABBATH wystąpi w Polsce w sobotę 2 lipca w TAURON Arenie Kraków w ramach pożegnalnej trasy "THE END" – THE FINAL TOUR.
Informacje na temat biletów, pakietów VIP, a także samej trasy na: www.LiveNation.pl
Bilety na koncert w Polsce dostępne od 2.10.2015 od godziny 10:00 na www.LiveNation.pl


CIEKAWOSTKI:

By uczcić 40-lecie działalności grupa MOTORHEAD wydaje na rynek...whisky. Ma sie ona nazywać MOTORHEAD WHISKY a produkuje ją szwedzka MACKMYRA.


Również grupa AC/DC będzie miała swój alkohol...chociaż nie 40%-owy jak koledzy z MOTORHEAD. Grupa AC/DC podpisała właśnie kontrakt z siecią mini-marketów ALDI ( sieć ma swoje sklepy również u nas ) i tam właśnie ma być dostępne ich piwo już od 30 września. Piwo ma być jednak sprzedawane tylko przez pewien czas. Puszka 0,568 litra ma kosztować $ 2,99 dolarów z kolei 5 litrowa puszka $ 24,99.


Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

czwartek, 1 października 2015

LOVE & MERCY ( 2014 )

DRAMAT BIOGRAFICZNY / MUZYCZNY

FILM MUZYCZNY część 1

PREMIERA ŚWIATOWA: 7 września 2014
PREMIERA POLSKA: brak

OBSADA: Paul Dano, John Cusack, Elizabeth Banks, Paul Giamatti

Film oparty na faktach. Obraz opowiada o losach BRIANA WILSONA założyciela słynnej grupy BEACH BOYS, który musiał borykać się z chorobą psychiczną. Film skupia się na kilku kluczowych momentach. Paul Dano gra Wilsona u szczytu możliwości twórczych. Całkowicie pochłonięty tworzeniem swojego opus magnum, albumu "Pet Sounds", gwiazdor zaczyna przesuwać granice muzyki popularnej, ale robi też pierwszy krok w objęcia szaleństwa. John Cusack z kolei wciela się w Wilsona starszego, sponiewieranego przez lata choroby psychicznej. Uzależniony od kontrowersyjnego terapeuty, doktora Landy’ego (Paul Giamatti), artysta poznaje sympatyczną sprzedawczynię samochodów, Melindę Ledbetter (Elizabeth Banks). Dziewczyna wpada mu w oko, ale lekarzowi jest to nie w smak.

Kolejny kapitalny film, którego w Polsce nie zobaczymy. Niesamowite kreacje aktorskie stworzyli tutaj Paul Dano i John Cusack. Brawo dla tego drugiego. Jedna z jego najważniejszych ról. Aktor nie dość, że ostatnio kiepsko wyglądał to miał równie kiepski repertuar. Tym filmem aktor wraca do formy. Przepiękna historia, która wydarzyła się naprawdę, niesamowicie ciekawy montaż, świetna muzyka BEACH BOYS, świetne kreacje aktorskie ( PAUL GIAMATTI gra tu niczym opętany ) i świetnie sfilmowane próby zespołu w studiu nagraniowym.

Poniżej amerykański zwiastun.

OBEJRZYJ:

https://www.youtube.com/watch?v=lioWzrpCtGQ

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

środa, 30 września 2015

RIVERSIDE "Love, Fear And The Time Machine" ( 2015 )

PROGRESSIVE ROCK / METAL

Polska grupa RIVERSIDE udowadnia swoim szóstym albumem, że jednak w naszym kraju można grać rocka progresywnego i to jak. Choć otwierający album utwór "Lost ( Why Should I Be Frightened By A Hat )" jest najsłabszym na płycie to mogę zapewnić ze jedynym. Później jest już tylko lepiej lub jeszcze lepiej.

Przepiękne przeplatanie się nastrojów w drugim nagraniu "Under The Pillow" to to za co uwielbiam ten zespół. Jednym z moich ulubieńców na płycie jest nagranie "#Addicted". Cudowne jest także następne nagranie "Caterpillar And The Barbed Wire" z rewelacyjną solówką w okolicach czwartej minuty tego ponad "siedmiominutowca". Po dłuższym instrumentalnym wstępie nagrania następnego "Saturate Me" spodziewałem się czegoś więcej, ale i tak jest to bardzo urokliwa rzecz.
Bardzo ładna ballada "Afloat" z organami Hammonda to kolejna rzecz warta wysłuchania. Później mamy utwór "Discard Your Fear" a więc utwór, który jako pierwszy poznaliśmy z nowego albumu. Taki typowo "riverside'owski". Moim numer jedne z tego albumu jest nagranie numer 8 czyli "Towards The Blue Horizon".  Nie dość, ze sama linia melodyczna zarówno zwrotki jak i refrenu jest bardzo ładnie tutaj rozpisana to w okolicach drugiej minuty mamy cudowną gitarę brzmiącą niczym z albumu "Disintegration" ( 1989 ) grupy THE CURE czy ich kapitalnego koncertu "Entreat" z tego samego roku. I do tego znów Hammondy oraz - UWAGA -  niespodzianka w okolicy 4 minut i 53 sekundy. Otóż mamy tutaj motyw zapożyczony ( bo o plagiacie nie może być mowy ) z nagrania "Anesthetize" grupy PORCUPINE TREE a dokładnie - dla porównania z RIVERSIDE - w 6 minucie i 40 sekundzie.. Zresztą grupa od zawsze wzorowała się na tym zespole stąd nie dziwią tego typu zabiegi. Również w kolejnym nagraniu "Time Travelers" sam jego początek i gitara akustyczna to brzmienie PORCUPINE TREE. Album kończy się ładnym "Found ( The Unexpected Flaw Of Searching )".

Dla bardziej zagorzałych fanów MARIUSZA DUDY i spółki ( spokojnie, to na szczęście tylko zbieżność nazwisk ) polecam edycję limitowaną tej płyty zawierającą drugi dysk z pięcioma dodatkowymi nagraniami przypominającymi raczej pejzaże muzyczne a la TANGERINE DREAM niż a pełne utwory.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=Vc4MSBVLF2c

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

wtorek, 29 września 2015

AMORPHIS "Under The Red Cloud" ( 2015 )

DOOM METAL

Choć fiński AMORPHIS wydaje albumy od 1992 roku ( istnieje dwa lata dłużej ) ja grupę poznałem w 2009 roku przy płycie dziewiątej "Skyforger". Dziś omawiana jest już dwunastą. Grupa niejako została mi wmuszona, ale bardzo się spodobała chociaż wtedy nie byłem wielkim fanem growlingu ( ale też nie miałem nic przeciw ).

O ile "Skyforger" bardzo mi się podobała uważam, iż z każdą następną płytą zespół niestety zawodził i to przede wszystkim kompozycyjnie. Płyta nawet ma fajny początek, ale to wszystko jest po prostu fajne, poprawne. Nie porywa. Potem niestety jest dość blado i to aż do samego środka płyty. Nagranie piąte "Death Of A King" oraz "Sacrifice" to najmocniejszy punkt albumu. Kolejne nagranie "Dark Path" zachwyca już tylko połowicznie. I tak już do samego końca choć miło słucha się elementów wschodnich i żeńskiego wokalu w finałowym "White Night".

Ale uwaga! Jest jeszcze wersja "limited edition" zawierająca dwa bonusy. Jedno z tych nagrań a dokładnie 11 na albumie nazywa się "Come The Spring" i to jest właśnie AMORPHIS jaki znam ze "Skyforger". Szkoda, że ów nagranie poznają tylko zagorzali fani, którzy zdecydują się na zakup tejże limitowanej edycji wydanej w pięknym digipacku.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=oiOX2axSWvg

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

poniedziałek, 28 września 2015

BON JOVI "Burning Bridges" ( 2015 )

ROCK

To właściwie nie jest nowy album...choć zawiera tylko i wyłącznie nowe utwory. Grupa po trzydziestu latach żegna się z wytwórnią MERCURY RECORDS i - zmuszona wypełnić kontrakt - wydaje album z niewydanymi archiwalnymi nagraniami. Słychać też brak RICHIE'GO SAMBORY.

Samo wydawnictwo jeśli chodzi o opakowanie pozostawia wiele do życzenia. Widać wytwórni nie chciało się już inwestować w maszynę, która wkrótce pójdzie na części". A zawartość muzyczna? Hmm..
Nie jest to album życia BON JOVI, ale nie jest też to tak kiepskie dzieło jak sugeruje nam chociażby sam singiel "We Don"t Run". Koszmarny efekt czegoś w rodzaju beatu ( czytaj "bitu" ) niszczy nawet całkiem fajną melodię. A sam JON BON JOVI w jednym z wywiadów powiedział, iż tym nagraniem grupa wraca do korzeni!!!!!!!

Album otwiera za to bardzo ładna ballada "A Teardrop To The Sea". Kolejne nagrania "Saturday Night And Sunday Morning" czy "We All Fall Down" to najlepsze klejnoty na tej płycie. Bardzo fajne, przebojowe BON JOVI. Po nich następują dwie ballady: pierwsza z nich to słabiutka "Blind Love" oraz przecudowna "Who Would You Die For". "Fingerprints" czy "Life Is Beautiful" niestety też mnie nie przekonują choć nie "kaleczą" jak wspomniany utwór singlowy.
Fajny za to jest koniec. Nagranie "I'm Your Man" nawet ma fajną melodię z kolei w zamykającym i zarazem tytułowym "Burning Bridges" grupa rozprawia się z wytwórnią dając do zrozumienia iż z tą nie chce mieć nic wspólnego. Grupa już zapowiada nowy album na kwiecień 2016 roku w nowej wytwórni i  nowym gitarzystą.

I na tym ta płyta się kończy. A dokładnie wersja europejska. Bo na wersji japońskiej jest jeszcze nagranie "Take Back The Night". Cudowne nagranie nadające się na przebój. Ten utwór powinien promować album. Niestety wytwórnia miała inny pomysł. I to jest powód wystarczający by się z nią pożegnać.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=t_PQvX5dUnE

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

niedziela, 27 września 2015

THE MURDER OF MY SWEET "Beth Out Of Hell"( 2015 )

SYMPHONIC METAL

Szwedzka grupa THE MURDER OF MY SWEET choć istnieje od 2006 roku to jednak debiutancki album "Divanity" ( wydany przez włoski FRONTIERS RECORDS ) wydała dopiero w roku 2010. Dwa lata później powstał kolejny "Bye Bye Lullaby" ( 2012 ) ( tym razem dla niemieckiej wytwórni AFM Records ). Pamiętam, że zachwycałem się tymi albumami, ale jakoś szybko o nich zapomniałem być może z powodu zalewu podobnych wydawnictw.

Już właściwie zapomniałem o tej nazwie na dobre kiedy latem tego roku na jednym z serwisów muzycznych zobaczyłem zapowiedź omawianej dziś trzeciej płyty "Beth Out Of Hell". Prawda, że znajomy tytuł? MEAT LOAF wydał w 1977 roku fenomenalny album zatytułowany "Bat Out Of Hell". Z pewnością zespół odnosi się w jakiś sposób do tamtej płyty.

Kiedy nastawiłem najnowszy album Szwedów autentycznie wstałem. Miałem na sobie słuchawki, była chyba druga nad ranem, byłem absolutnie sam i nie mogłem usiedzieć. Zespół nagrał chyba swoją płytę życia a już na pewno jedną z moich płyt roku. Ależ fenomenalnie śpiewa tutaj ANGELICA RYLIN. Dodam tylko iż płyta ukazuje się znów w FRONTIERS RECORDS. Ponoć poprzednia niezbyt spodobała się wytwórni. Do tego stopnia, że jej nie wydali.

Grupa cały czas się rozwija i to bardzo słychać za sprawą dojrzałych kompozycji. Płytę otwiera niesamowicie klimatyczne intro. Po nim następuje szok. Nagranie "The Awakening" brzmi niczym z jakiejś progresywnej płyty. I te chóry, na początku męski, potem dziecięcy. Dopiero potem wchodzi ANGELICA RYLIN. A refren? Majstersztyk. To mógłby być przebój stacji radiowych. Tylko czasy nie te a więc czas trwania utworu ( ponad 6 minut ) to dziś stanowczo za długo do radia.

Jednak prawdziwy zgon następuje właśnie wspomniane 6 minut później a to dzięki nagraniu "World In Ashes". Mniej więcej w połowie mamy fenomenalny moment, który trudno opisać. Po ok 40 sekundach wchodzi solo gitarowe brzmiące a la grupa DREAM THEATER. Po chwili mniej więcej w połowie trzeciej minuty znów gitara. Ale jaka....tego trzeba posłuchać. Samo wykończenie tego utworu jest wstrząsające. Trudno będzie grupie przebić taki utwór w przyszłości o płycie nie wspominając. Kolejny przebój to nagranie siódme "The Humble Servant". O finałowej ponad 11-minutowej mini-suicie nie napiszę nic, bo i trudno znaleźć odpowiednie słowa. Proszę płytę zakupić i posłuchać samemu.

Proszę o jeszcze jedno: zapamiętajcie nazwę włoskiej wytwórni FRONTIERS RECORDS. Tylko tam powstają takie płyty.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=81cnNt4rBgE

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK