czwartek, 22 października 2015

ANNE CARLETON "So High" ( 2015 )

JAZZ

Dla takich płyt warto się było narodzić. Oto jedna z najpiękniejszych płyt tego roku nie tylko z jazzu ale w ogóle. W gatunku, z którego co roku ukazuje się setki tytułów i przeważnie artyści "odgrzewają" standardy w stylu "The Look Of Love" czy "Nature Boy" ANNE CARLETON proponuje coś zupełnie innego. Wstrząsający album. Czegoś takiego jeszcze w tym roku nie słyszałem.

Trudno ten album właściwie sklasyfikować. Niby to jest jazz, ale z elementami progresywnymi, wstrząsającą narracją i masą różnych innych dźwięków jak dźwięk kluczy, trzaski, elementy grozy czy dramaturgii. Myślę, że najtrafniejszym określeniem będzie tutaj "progressive jazz". Do tego wszystko jest tutaj ze sobą połączone dając spójną całość.

Płytę rozpoczyna ponad dwuminutowe genialne intro "Wild Is The Wind", w którym słyszymy niesamowitą narrację wydobywającą się z ust starszego pana i to w języku francuskim. Pan nazywa się EDGAR MORIN. Dodam, iż płyta zaśpiewana jest w języku angielskim. Motyw narracji przewija się przez całą płytę. Ależ on wymawia słowo "cosmic". Ciarki na plecach. Pod koniec utworu wchodzi głos ANNE CARLETON. Utwór "Why Are You Gone" otwiera niesamowicie dramatyczny fortepian niczym z płyty z progresywnym rockiem. Niesamowity klimat zakończony narracją.
Nagranie trzecie i zarazem tytułowe "So High" brzmi niczym z płyty duetu GOLDFRAPP. A ten kontrabas w nagraniu "Confusion" wybijający niemal rytm serca, szepty i znów ta narracja. Nawet nie wiem o czym facet mówi, ale to jest najmniej istotne. Ważne jak to robi oraz jak to współgra z resztą.
W "Your Skin" znów kontrabas a i orkiestra niczym z filmu. W nagraniu "A Corps Et A Cris" znów pojawia się znajomy kontrabas tyle że w znacznie mroczniejszej formie. W drugiej minucie nagrania "Dans Les Airs" mamy niesamowicie narastający moment, który przyprawia o zawrót głowy. W "Norwegian Wood" towarzyszy naszej artystce wokalnie niejaka PRUNE LEMAIRE. W "Le Temps" znów niesamowity dramat a momentami nawet strach orz dobrze nam znany EDGRA MORIN ze swoim niesamowitym głosem. Płytę kończy niesamowity "Le Miracle" ze słyszalnym w tle i wspomnianym powyżej dźwiękiem kluczy.

Jest to na pewno jedna z moich "płyt roku". A zważywszy, ze w ciągu dwunastu miesięcy zdobywam więcej płyt niż dni w roku jest to spore wyróżnienie. I mówimy o roku przestępnym.

Na koniec dwie wiadomości: dobra i zła. Dobra to taka, że poniżej zapraszam do odsłuchu utworu "Your Skin" pani ANNE CARLETON. Zła to taka iż płyta w Polsce jest nie do kupienia, ale to chyba nikogo nie dziwi.

Dziękuję pani CARLETON.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=sUMoPuUCjOw

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz