poniedziałek, 12 października 2015

IRON MAIDEN "The Book Of Souls" ( 2015 )

HEAVY METAL

Kilka tygodni temu siedząc w pracy i trzymając w ręku najnowsze, limitowane wydanie nowej płyty IRON MAIDEN podszedł do mnie jeden człowiek mówiąc: "O, nowy IRON MAIDEN". Jego zdziwienie opakowaniem dało mi jasno do zrozumienia iż nie posiada on oryginalnej płyty tylko ściągniętą z sieci ( czytaj "ukradzioną" ).
Zbagatelizowałem to, ale dobił mnie dodając iż "słaba płyta poza tym DICKINSON nie domaga" ( chodziło mu o chorobę nowotworową, z którą walczył wokalista zespołu ). Pomyślałem sobie: co za idiota, nie dość że nie ma pojęcia iż IRON MAIDEN nagrywali płytę w 2014 roku kiedy to DICKINSON był jeszcze w pełni sił ( ale jej wydanie wstrzymano z uwagi na później wykrytą chorobę ) to w dodatku śmie krytykować coś czego z pewnością nie zna bo nie kupił oryginalnej płyty. Nie kontynuowałem z nim rozmowy ponieważ oprócz koszulki z omawianym dziś zespołem nie można go nazwać fanem grupy. Tak to niestety jest, że najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy płyt nie kupują tylko "kradną".

Trochę trwało zanim przekonałem się do najnowszego dzieła "Ironów". Ale udało się. Płyta jest albumem podwójnym trwającym ponad 90 minut.

Już sam początek w postaci "If Eternity Should Fall" jest kapitalny. Tylko ten zespół tak gra. Utwór zresztą niedawno pojawił się w formie cyfrowego singla ( jego okładka poniżej ). Szkoda, że tylko cyfrowego. Idiotyczne czasy niestety. Singlowy "Speed Of Light", który na początku nie przypadł mi do gustu teraz można przyrównać do kapitalnego "El Dorado" sprzed 5 lat. "The Great Unknown" rozkręca się powoli. Brzmi to wszystko jak IRON MAIDEN właśnie. Stary dobry IRON MAIDEN.
Kolejny "The Red And The Black" to jeden z moich ulubieńców na albumie. DICKINSON śpiewa tutaj jak opętany i niesamowicie szybko. Wers za wersem niemal bez wdechu. Około 4 minuty i 59 sekundy następuje wspaniałe wykończenie utworu. Kolejny "When The River Runs Deep" to fajni "Maideni" ale nic poza tym. Dopiero kolejny tytułowy "The Book Of Souls" wbija w fotel. Spokojniejszy nieco utwór od pięciu wcześniej opisanych. Dopiero w okolicy 5 minuty i 50 sekundy utwór zaczyna przyśpieszać. To tyle jeśli chodzi o dysk pierwszy.
Nieco mniej podobają mi się dwa kolejne nagrania otwierające dysk drugi a mowa o "Death Of Glory" oraz o "Shadows Of The Valley". Płyty ciągle słucham więc myślę, że kwestią czasu jest ich polubienie. Jednak następny "Tears Of A Clown" to już inna bajka. Świetne nagranie. Po tym następuje jeden z najmocniejszych punktów albumu a mowa o "The Man Of Sorrows". W pierwszej minucie i 55 sekundzie zaczyna się obłędny fragment. Ciarki mnie wtedy przeszły. Kulminacja tego fragmentu następuje w 2 minucie i 25 sekundzie. Co za moment. Na czwartej solowej płycie BRUCE'A DICKINSONA "Accident Of Birth" z 1997 roku mieliśmy nagranie "Man Of Sorrows", ale to zupełnie inne nagranie. Tylko tytuł podobny. Płytę kończy coś niesamowitego, ponad 18-minutowa suita "Empire Of The Clouds". Utwór opowiada o katastrofie sterowca R101 4 października 1930 roku. DICKINSON jest w ogóle miłośnikiem lotnictwa i posiada licencję pilota. "Empire Of The Clouds" to jego autorska kompozycja gdzie nawet sam zagrał na fortepianie. Kapitalne zagrywki orkiestrowo-fortepianowe. Moment w 7-ej minucie z towarzyszeniem perkusji jest po prostu obłędny Siedem minut później znów wstrząsający fortepian. Wstrząsający finał.

Spoglądając na najnowszą okładkę nowej płyty myślę sobie, że jest chyba najsłabszą spośród wszystkich jakie dotąd mieli. Poniżej - oprócz okładki nowego singla - zamieściłem kilka roboczych okładek nowej płyty. Szkoda, że nie wybrali którejś z nich. Są o niebo lepsze od tej, która ostatecznie trafiła do druku. Na szczęście muzyka rekompensuje.











Do odsłuchu wspomniany "If Eternity Should Fall" ( a poniżej okładka wspomnianego cyfrowego singla )



POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=uyj8j8Yaeeg

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz