niedziela, 1 listopada 2015

COLIN BASS "At Wild End" ( 2015 )

PROGRESSIVE ROCK

Ktoś powiedział mi, żę nowy album COLINA BASSA czyli basisty grupy CAMEL jest ponoć bardzo nudny. O ile album jest dość bogaty aranżacyjnie ( prócz tradycyjnych gitar mamy np. harfę itp. ) niestety nie można tego powiedzieć o kompozycjach, które rzeczywiście są dość nudne.

Płytę rozpoczyna przeciętny "Return To Earth". Kolejne nagranie "We Are One" otwiera dzwoniący budzik i piejące koguty, które nawiązują do okładki płyty. Na niej właśnie widzimy siedzącego zrelaksowanego COLINA BASSA gdzieś na wsi. Później mamy nieco folkowy z gitarą akustyczną "Walking To Santiago", który niestety jest nagraniem dość przeciętnym. Gdybym miał wybrać jedno najlepsze nagranie z tego albumu byłoby to nagranie czwarte "Waiting For Someone" ze wspomnianą wcześniej harfą. Z kolei w "In Another Time" BASS śpiewa tutaj ( chodzi o zwrotki, refren może nie do końca ) niczym NICK CAVE. Niestety potem następują trzy kiepskie nagrania "Szegereli Eternal", "Darkness On Leather Lake" oraz "Bubuka Bridge". Dość fajną balladą jest nagranie "If I Could Stay". Bardzo bogate aranżacyjnie nagranie, w którym dużo się dzieje to song o tytule "Girl From The Northwest Country" po którym następuje bardzo urokliwa niespełna trzyminutowa coda "Up The Sheep's Bleat". Album zamyka najdłuższy nawet przyjemny ponad ośmiominutowy utwór tytułowy "At Wild End". Taki spokojnie toczący się, może nawet nieco usypiający, ale na pewno nie nużący.

Do odsłuchu proponuję nagranie "Despasar Moon" z 1994 roku.

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=a_sbE6tm_cU

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz