sobota, 19 grudnia 2015

LEAP DAY "From The Days Of Deucalion, Chapter 2" ( 2015 )

NEOPROGRESSIVE ROCK

Czwarty album holenderskiej grupy grającej neoprogresywnego rocka. Grupa istnieje od 2008 roku. Swój pierwszy album "Awaking The Muse" wydała w 2009 roku. W 2011 światło dzienne ujrzał album drugi "Skylge's Lair" z wstrząsającym nagraniem "Walls" z przecudowną solówką gitarową a la PINK FLOYD. Trzecim albumem był wydany w 2013 roku "From The Days Of Deucalion, Chapter 1". Dopisek "Chapter 1" czyli "rozdział pierwszy" mówił nam wprost iż będzie "rozdział drugi". Minęły dwa lata i oto jest.

Od samego początku słychać organy Hammonda charakterystyczne dla dzieł muzyki tego gatunku głównie w latach 70-tych ubiegłego stulecia. Nagranie "Pseudo Science" to właściwie intro wprowadzające do albumu. Tak naprawdę wszystko zaczyna się od nagrania drugiego "Amathia ( Homo Ignoramus )". Tutaj po delikatnym wstępie i zaśpiewanej zwrotce wchodzi przepiękna gitara, która zostaje z nami niemal do samego końca utworu. Rock progresywny w pełnym tego słowa znaczeniu zaczyna się wraz z kolejnym ponad 7-minutowym nagraniem "Taurus Appearance", który momentami brzmi jakby pochodził z płyty z 1975 roku. I ta niesamowita otoczka "hammondowa".Po całej baterii syntezatorów w połowie piątej minuty nagranie się "uspokaja" i robi się naprawdę niesamowicie jak z płyty grupy GENESIS "A Trick Of The Tail" z 1976 roku. W czwartym "Phaeton" wokalista JOS HARTEVELD ( ale też gitarzysta ) śpiewa niczym GUY GARVEY z grupy ELBOW, przynajmniej na samym początku. Ależ piękna gitara w tym nagraniu.
Bardzo ładne partie instrumentalne z kolei pojawiają się w nagraniu "God Of Wars". Naprawdę dużo się dzieje w tym utworze. Nagranie "Deucalion" posiada również wspaniałą końcówkę gitarową. A jego zakończenie? Obłęd. Nagranie trwa ponad 10 minut i niby nic się szczególnego nie dzieje mniej więcej do 7-mej minuty. Ale potem już do samego końca jest wspaniale. Jeden z najmocniejszych punktów albumu. Szkoda, że jednak ich tak mało. Równie piękne momenty posiada z kolei następny ponad 9-minutowiec "In The Shadow Of Death". Cóż tam się dzieje w ostatniej minucie. Cóż za gitara. Tego trzeba posłuchać. Słowem: obłęd. Całość albumu finalizuje repryza "Ancient Times", która jak na repryzę ( inaczej "epilog" ) trwa dość długo bo ponad 5 minut.

Do odsłuchu nagranie "When Leaves Fall" z pierwszego albumu "Awaking The Muse" ( 2009 ).

POSŁUCHAJ:

https://www.youtube.com/watch?v=keTQ4fWBADc

Pozdrawiam

OSKAR PENDYK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz